wtorek, 31 marca 2020

0. Przedmowa

Moja Obrona 

0. Przedmowa

 

Z uwagi na dotychczasowe „reakcje” na tą pracę, postanowiłem na sam początek dopisać jeszcze ten jeden akapit w odpowiedzi na nie. Z racji tego, że uważam się za osobę całkowicie normalną pod względem seksualnym i że nie mam sobie w tym względzie absolutnie nic do zarzucenia, na dzień dobry napiszę otwarcie, że NIE OBCHODZI MNIE czy będziecie mnie lubić czy nie.. Nie napisałem tej pracy dla fejmu, szukania akceptacji, „wybielania się” (bo nie mam z czego!), chwalenia się, bądź żalenia -swoimi preferencjami seksualnymi, czy czegokolwiek takiego.. Napisałem ją BY UŚWIADOMIĆ WAM PEWIEN SPOŁECZNIE MEGA ISTOTNY I WIELOWYMIAROWY PROBLEM! Jako Człowiek kierujący się w życiu Naturalnym Prawem Moralnym, w kwestii [osób dobierających się do dzieci]{*}, moje zdanie jest proste i przypuszczam, że podobne do zdania większości z was: ZABIĆ TO MAŁO..!!! Tak więc nie mam, nigdy nie miałem i z pewnością nigdy nie będę miał nic wspólnego z takimi sk......ami! Jednak z pewnych powodów nie nazywam ich, czyli [osób dobierających się dzieci] – „pedofilami” i tego skrajnie patologicznego zjawiska –„pedofilią”.. Czemu? Bo to, delikatnie mówiąc, niepoprawna definicja tego słowa{**}, z którym „walka”, mając na uwadze jej [skutki], nie jest wcale walką z tą patologią a przeciwnie i przynosi wyłącznie same szkody..wam wszystkim i także waszym dzieciom. -Nawet jeśli nie dopadną ich żadni „pedofile”, których uczestnicząc w tej psychozie, sami pośrednio tworzycie.. Nie rozumiecie? Nie wierzycie? To przeczytajcie tą stronę, a zapewniam, że się o tym PRZEKONACIE, ponieważ ja to po prostu UDOWADNIAM -NA BARDZO WIELU KONKRETNYCH, JASNYCH ORAZ SPÓJNYCH LOGICZNIE ARGUMENTACH I PRZYKŁADACH.. (Chyba, że ta społeczna psychoza, którą tu opisuję, analizuję, oraz demaskuję przysłoni wam całkowicie zdolność racjonalnego myślenia podczas dalszego czytania, bądź w ogóle nie pozwoli wam dalej czytać..)

{*Wyjaśnienie znaczenia nawiasów kwadratowych; klamerek [link]}

{**Chcących odsyłać mnie do encyklopedycznych definicji słowa „pedofilia” od razu odsyłam [tutaj] – drugi akapit i pierwsza pod nim klamerka}



Niniejszą pracę zatytułowałem „Moja Obrona” dlatego, że piszę ją w obronie siebie i swojej godności. Chociaż nie popełniłem żadnego przestępstwa z grupy przestępstw powszechnie określanych „pedofilią” i popełnić nigdy nie zamierzam, to jednak.. uważam się za pedofila. –Ponieważ podobają mi się głównie młodsze ode mnie dziewczyny, a w szczególności małe dziewczynki –szczupłe ślicznotki o delikatnych rysach, najbardziej blondyneczki w wieku około siedmiu lat. Jednak doskonale rozumiem [dlaczego] nie wolno dobierać się do dzieci; przejawiam wobec nich naturalną troskę oraz empatię i absolutnie nie popieram poglądów określanych „pozytywną pedofilią”. Poza tym nie mam żadnych problemów z kontrolowaniem swojego popędu seksualnego w relacjach z dziećmi i w ogóle. Więc dla jasności już w pierwszym akapicie wyraźnie zaznaczam, że celem niniejszej pracy nie jest obrona jakichkolwiek przestępstw, które zwiecie „pedofilią”, które jak większość z was, jednoznacznie potępiam. Poza tym WYPRASZAM SOBIE wszelkich sugestii, jakobym był jakimś "potencjalnym zagrożeniem" dla dzieci..

Tym, co napisałem chcę po prostu uzmysłowić wam, że ta powszechna „walka z pedofilią”, tak na prawdę jest czymś innym, niż wam się wydaje. Że nie jest to wcale walka z nadużyciami seksualnymi wobec dzieci, ani tym bardziej spontaniczna, społeczna kampania przeciwko takim przestępstwom.

By od razu naświetlić wam „o co mi w ogóle chodzi” w tej pracy, wypiszę swoje główne założenia:

-Pedofilia to NIE nadużycia seksualne wobec dzieci


-Pedofilia to wyłącznie [postrzeganie] atrakcyjności urody dzieci

-Słowo pedofilia nie określa wzmożonego popędu, braku empatii, czy psychopatii itp.

-Samo bycie pedofilem nie czyni z nikogo przestępcy, ani nawet potencjalnego przestępcy

-„Walka z pedofilią” NIE jest walką z nadużyciami seksualnymi wobec dzieci

-„Walka z pedofilią” w znacznym stopniu przyczynia się do skali nadużyć seksualnych wobec dzieci (w jaki sposób? –przeczytajcie moją pracę..)

-Czymś [naturalnym] w naszym gatunku jest ochrona seksualnej nietykalności dzieci, a „walka z pedofilią” jest [medialnym tworem], sztucznie na tym zbudowanym i się pod to podszywającym

-„Walka z pedofilią” ma bardzo wiele negatywnych skutków społecznych

-„Walka z pedofilią” służy mediom do zarabiania pieniędzy oraz manipulowania nastrojami społecznymi

-Nie trzeba być przeciwko pedofilii, by być przeciwko wykorzystywaniu seksualnemu dzieci

-Prawda na temat rozwijającej się seksualności dzieci stanowi o wiele solidniejszy i bardziej zrozumiały fundament przeciwko ich wykorzystywaniu, jak negowanie istnienia ich seksualności zgodnie z „walką z pedofilią”

-Tzw. „pozytywna pedofilia” NIE jest stanowiskiem ogółu pedofilów i większość pedofilów szanuje seksualną nietykalność dzieci, jak również potępia ich wykorzystywanie, rozumiejąc jakie to plugawe pod względem moralnym


Cała reszta będzie rozwinięciem oraz próbą uwiarygodnienia wam tych stwierdzeń. Chciałbym, by tą pracę przeczytała najlepiej cała ludzkość{*}. Napisałem ją głównie, by dotrzeć do powszechnej opinii społecznej, ale też do pedofilów zwodzonych propagandą tzw. „pozytywnej pedofilii”.

{*Oczywiście oprócz dzieci.. Pomimo iż będę dużo o nich pisał, doskonale zdaję sobie sprawę, że ta praca z wielu powodów nie powinna być czytana przez najmłodszych. Choć też wiem, że nie zdołam tego całkowicie uniknąć, a pisząc o tym więcej i bardziej transparentnie, osiągnąłbym jedynie efekt odwrotny.. No cóż. Pocieszać może mnie jedynie fakt, że jeśli dzieci tu zajrzą i będą czytać, co mam do powiedzenia starszemu pokoleniu, to może zdołają się przez to ustrzec przed gorszymi błędami, które będę szczegółowo tu opisywał..}

Jestem PEWNY, że gdy zrozumiecie moje argumenty i powszechnie dopuścicie je do wiadomości, to przyczyni się to do niemal całkowitego wyeliminowania przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci (z pewnością ponad 95%), co jest moim może nie jedynym, ale z pewnością NAJWAŻNIEJSZYM celem, który chcę osiągnąć dzięki tej pracy.

Chcę po prostu naprawić to, co zostało przez pułapkę „walki z pedofilią” zniszczone, a nie uda się tego zrobić inaczej, jak tylko uświadamiając wam istotę oraz ogrom tych zniszczeń, poprzez dokładne objaśnienie swojego punktu widzenia w tej kwestii. I bardzo liczę na waszą odwagę, ponieważ to, że zrozumiecie moje argumenty, jest dla mnie raczej oczywiste..

I jeśli ktoś będzie się doszukiwał w moich przemyśleniach jakiejś „mowy nienawiści”.. Mową nienawiści czuję się ze wszech stron prześladowany odkąd stałem się seksualnie świadomy, a ta praca to właśnie moja obrona i reakcja na to. Poza tym w moim odczuciu wszystko, co napisałem jest jedynie próbą naprawy relacji międzyludzkich oraz swoistym lekarstwem na wzajemną nienawiść wewnątrz współczesnych społeczeństw.

Rozbrojenie tej pułapki to arcytrudne zadanie, z czego doskonale sobie zdaję sprawę. Jednak postanowiłem spróbować w imię obrony własnego honoru oraz dla ratowania całej ludzkości.. (przynajmniej w moim mniemaniu) Poza tym podczas pisania i później mozolnego dopracowywania tej pracy, dwie myśli cały czas dodawały mi otuchy.. Pierwsza to: wierzę w siebie, a druga: wiem, że mam rację. Co i jak..? Zapraszam do dalszej lektury..


(((Usunąłem jeden post o tematach tabu, ponieważ niektóre informacje tam zawarte były błędne, jak się dowiedziałem. Nic bardzo ważnego, ale zdecydowałem tak z powodu mojego perfekcjonizmu. Jak poprawię ten post do odpowiedniej formy to wróci.)))
----------------------------------------------------------------------

Moje pozostałe strony:

Przełamując tabu

Demaskowanie "pozytywnej pedofilii"

Te dwie strony (powyższe) są głównie z myślą o tych, których przerasta wizja przeczytania prawie dziewięćdziesięciu stron. To taka można powiedzieć esencja i to co najistotniejsze w moim przekazie, więc serdecznie polecam wszystkim, a szczególnie nie przepadającym za czytaniem. Poza tym polecam popatrzeć z boku po prawej stronie na listę rozdziałów. "Moja Obrona" to nie powieść i można śmiało czytać absolutnie nie po kolei.

Praktyczne Porady na Ośmiorakiej Ścieżce

Ta strona to mój poradnik rozwoju duchowego. Serdecznie polecam i życzę samych sukcesów oraz wytrwałości w osiąganiu szczytów własnych możliwości..

Potrzebna pomoc

(Jakby ktoś z was był zainteresowany pomocą i wsparciem mojej działalności, albo współpracą..)

1. Wstęp

I Walka z pedofilią..to pułapka!!!

1. Wstęp


Na początek chciałem zaznaczyć wyraźnie, że jestem absolutnie przeciwny wszelkim formom wykorzystywania seksualnego dzieci i jakiegokolwiek ich „uświadamiania” seksualnego.
Jednak samą kwestię pedofilii -czym ona jest- jak również walki z nią, widzę nieco inaczej, niż to co dziś powszechnie „się uważa”, a moim zdaniem zostało narzucone ludziom przez mainstream, wykorzystujący w tym aspekcie naszą empatię oraz troskę o dzieci, która jak najbardziej słusznie każe nam chronić ich niewinność.

Chciałbym byście zrozumieli, że pedofilią NIE JEST wykorzystywanie seksualne dzieci; gwałcenie ich, czy kręcenie, bądź posiadanie pornografii z takimi plugastwami itp.. Pedofilia to postrzeganie piękna dzieci, w tym także seksualnego, ale nie idą za tym automatycznie żadne intencje oraz czyny. 
I TRZEBA KONIECZNIE ODDZIELIĆ OD SIEBIE TE KWESTIE!

 Czemu uważam to za takie ważne..?

Z własnych obserwacji(…) dawno już wywnioskowałem, że pedofilia to dość częste zjawisko wśród ludzi, szczególnie mężczyzn. Moim zdaniem każdy człowiek [w jakimś stopniu] jest pedofilem albo gerantofilem –czyli że bardziej podobają się jemu/jej osoby młodsze albo starsze. {*}

{*Raz czytałem na Onecie o jakiś wykorzystujących młode dziewczyny „nimfofilach”.. Podobnie jak „hebefilia”, jest to moim zdaniem sztuczne słowo, powstałe po to, by utrzymywać przy życiu mit, że pedofilia jest czymś niezwykle rzadkim i przeświadczenie że wszelka „…filia” zawsze dotyczy jakiegoś „przechodzenia do czynów” –przynajmniej oglądania pornografii z tą „…filią”.}

I sęk w tym, że nazywając krzywdzących dzieci przestępców seksualnych pedofilami, określając „pedofilią” zbiór pewnych patologicznych oraz zbrodniczych zachowań i wyrażając publicznie swe potępienie wobec samego tylko postrzegania atrakcyjności seksualnej dzieci, skazujecie bardzo wiele niewinnych osób na psychozy strachu, poczucie wykluczenia, bycia powszechnie znienawidzonym, a poza tym uzależnienia, masę innych problemów emocjonalnych i przede wszystkim problemy natury seksualnej.

A także samych siebie na autodestrukcję..

–W tej pracy udowadniam, że bez względu na orientację seksualną, wiek, płeć, zawód, czy rasę, „walka z pedofilią” jedynie nam wszystkim szkodzi.. (o ile nie jesteście beneficjentami propagowania tej psychozy..)

Potępiać trzeba konkretne godne potępienia czyny, a nie seksualność człowieka (jakakolwiek by nie była). Ją można (powinno się) oswoić i panować nad nią, ale nie da się jej wybrać, ani zmienić. (przynajmniej seksualności; szkodliwych fetyszy/upodobań można się oduczyć{*}) Poza tym.. Czy jeśli ktoś zgwałci kobietę potępicie go za heteroseksualizm, czy za gwałt..? Czy słyszeliście kiedykolwiek w mediach, że jakiś gwałciciel, bądź molestujący szef „dopuścił (bądź dopuszczał) się heteroseksualizmu”? Z pedofilią oraz zachowaniami mogącymi ewentualnie i tylko pośrednio wynikać z pedofilii, w mojej opinii jest zupełnie tak samo.

{*Odrębną kwestią są upodobania/odruchy seksualne oraz fetysze. Zdrowe upodobanie to na przykład szczególne umiłowanie seksu oralno-genitalnego. Takim szkodliwym odruchem jest sadomasochizm (BDSM). Nie potępiam nikogo z takimi upodobaniami (o ile osoby takie nie robią krzywdy osobom postronnym, bądź dzieciom, czy zwierzętom), ale nie jest to coś zdrowego, czy naturalnego i zawsze wynika z jakiejś krzywdy, której było tak dużo, bądź była tak intensywna, że te osoby nauczyły się ją powielać i czerpać z niej przyjemność(…).
Fetysze też się dzielą na normalne, zdrowe i obrzydliwe, wpychane ludziom do gardeł głównie przez Internet. Zdrowe to na przykład mój fetysz do nóg i pośladków (to moje najważniejsze kryterium oceny urody zarówno kobiet, jak i dziewczynek). Te drugie to pociąg do trupów, zwierząt, moczu, kału.. itp. Jeśli jakiś człowiek się na coś takiego złapał, to dopóki nikogo nie zabił i nie zrobił krzywdy żadnemu człowiekowi, bądź zwierzęciu, też nie macie go za co potępiać. Potępianie wszelkich perwersji seksualnych tylko pogłębi dany problem, coraz bardziej izolując takie osoby w ich własnych światach.. By się z czegoś takiego (bądź szkodliwych upodobań) móc wyleczyć, trzeba znaleźć w sobie oraz porządnie przepracować przyczynę. (a przede wszystkim nie czuć się prześladowanym..)}

Po prostu nikt komu podobają się dzieci, nie staje się automatycznie z tego powodu przestępcą. I samo to nie jest moim zdaniem żadną chorobą, czy dewiacją, a wmawianie takich rzeczy ogółowi pedofilów tylko pogłębia problemy, z którymi rzekomo walczy „walka z pedofilią”.

By dokładnie wyjaśnić o co mi chodzi, najpierw posłużę się swoim przykładem, a później po kolei i szczegółowo objaśnię wszystkie widziane przeze mnie skutki „walki z pedofilią” na dzisiejszy świat.

..Bo jest ich tak dużo, że w sumie nie wiem czy ja sam dostrzegam je wszystkie.. Nawet bajki dla dzieci padły ofiarą tej pułapki. Tacy pisarze jak Andersen, bracia Grimm, Tuwim, czy Brzechwa już się nie zdarzają, ponieważ czy wyobrażacie sobie, by jakiś mężczyzna dzisiaj napisał bajkę typu „Calineczka” –maleńka dziewczynka z kwiatka..? Co prawda Kate Rowling może sobie pisać i wyłączając pewne względy ogólnie przedstawianych wartości(…), całkiem nieźle jej to wychodzi. Ale najlepsze bajki zawsze pisali mężczyźni, ponieważ byli kochającymi dzieci pedofilami i tworzyli je z miłości. Wczuwając się w dzieci, mogli najlepiej zrozumieć ich psychikę oraz jej potrzeby.. Natomiast dzisiaj mężczyźni jak już piszą bajki, to co najwyżej jakieś psychotyczne koszmary typu „Coraline”, by pod płaszczykiem jakiejś „makabry” ukryć to, że de facto chcieliby pisać o dzieciach i dla dzieci.. 

2. Pedofilia widziana z mojej perspektywy

2. Pedofilia widziana z mojej perspektywy

Mnie na przykład, odkąd stałem się świadomy własnej seksualności (jakoś między 11-12 rokiem życia), zawsze bardziej{*} podobały się młodsze ode mnie. Będąc w szóstej/siódmej klasie szkoły podstawowej, pamiętam, że oglądałem się za pierwszo/drugoklasistkami i zastanawiałem się czasem czy to normalne. Wtedy jeszcze nie było to dla mnie uciążliwe, chociaż zderzyłem się już wtedy z delikatnym ostracyzmem, gdy opowiedziałem o tym pedagog szkolnej..

{*Wiele kobiet nawet trochę starszych ode mnie też mi się podoba. By zobrazować wam swój seksualny gust, powiem, że najładniejsze dla mnie (dojrzałe) dziewczyny to takie, które wyglądają jak te z teledysku „Seniorita” autorstwa Pezet-Noon. Każdy ma trochę inny seksualny gust i trochę inne wyobrażenie doskonałości, jednak myślę że pedofilów jest o wiele więcej, niż powszechnie się uważa. A ten 1-3%, o których mowa w dokumentach na ten temat, to moim zdaniem wyłącznie ci, którzy tak, jak ja nie poradzili sobie z tą częścią swej seksualności pod względem psychicznym oraz ze znalezieniem swej „drugiej połówki” i w podobny sposób co mnie, „walka z pedofilią” zrujnowała im życie.. Bądź co gorsza, oni sami zrujnowali je dzieciom w ich otoczeniu.. Całej reszty nie ma w żadnych statystykach, ponieważ wyparli to ze świadomości już w trakcie dorastania, jako „niezdrowe niepożądane zachwyty..” i obecnie wyparliby się tego nawet pod przysięgą..}

Kampania „walki z pedofilią”, jak pamiętam zaczęła przybierać na sile dopiero pod koniec dwudziestego wieku, wraz z pojawieniem się Internetu. Próbując się w tym odnaleźć, z początku starałem się jakoś wpasować w to, dając się nabrać na „dobre intencje” tej kampanii.

Cały problem polegał jednak na tym, że nie dałem rady przestać utożsamiać się z pedofilią, widząc piękno w małych dziewczynkach. Jednak oczywiście dałem radę nie popełniać żadnych przestępstw, powszechnie zwanych „pedofilią”, pomimo iż moja niedojrzałość emocjonalna spowodowała, że przez prawie całe życie byłem samotny (nie tylko jeśli chodzi o seksualne związki..) i musiałem sobie z tym radzić sam. Co prawda jako dziecko byłem nadaktywny seksualnie i bywałem przez to uciążliwy dla koleżanek, ale nie było to jakoś szczególnie patologiczne, a poza tym wyrosłem z tego zanim skończyłem podstawówkę.

Po lekturze strony „Małego Księcia”{*} zdałem sobie sprawę, że ta cała „walka z pedofilią” krzywdzi takich jak ja, ponieważ odbiera nam możliwość swobodnego wyrażania się we własnej seksualności. (oraz jakiejkolwiek realnej debaty, co skutecznie uniemożliwia zrozumienie się nawzajem) Z Misiaczkiem –twórcą tej strony nie zgadzałem się od samego początku, jeśli chodzi o jego podział na „pozytywną” i „negatywną” pedofilię, jak również odnośnie tego, co pisał na temat „pedoholików”.

{*Strona pedofila Misiaczka („dobra strona pedofilii i dziecięcej seksualności”), która stała się powodem do stworzenia dość dziwnej i unikalnej w skali światowej ustawy, zakazującej propagowania tzw. „treści pedofilskich”.. Więcej na ten temat w rozdziale 7. }

Jednak sam pomysł strony mi się podobał, jak również odkryłem dzięki niej alternatywę dla pornografii dziecięcej (od której zawsze starałem się trzymać jak najdalej) w postaci stron z małymi fotomodelkami, które zacząłem regularnie odwiedzać i kolekcjonować tego typu fotografie. (zawsze preferowałem te wyglądające przynajmniej dość niewinnie, ponieważ wyuzdanie w takich zdjęciach zawsze mnie drażniło..ale nawet pomijając względy moralne, coś takiego w moim odczuciu po prostu niszczy naturalne piękno dziewczynek..)

Odnośnie poglądów Misiaczka: Ja uważam, że pedofilia sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła, bo to wyłącznie postrzeganie atrakcyjności dzieci.  Dobrzy albo źli są poszczególni ludzie i to bez względu na ich seksualność, a w przeciwieństwie do Misiaczka, o jakimkolwiek dobieraniu się do dzieci uważam to, co większość z was, tyle że w odróżnieniu od was (i jego także..) –nie określam tego „pedofilią”.

3. Geneza oraz główne cele „walki z pedofilią”

II Wszystkie aspekty oraz skutki „walki z pedofilią”

3. Geneza oraz główne cele „walki z pedofilią”


Każdy dorosły człowiek, jeśli chce pozostać człowiekiem musi szanować oraz chronić seksualną nietykalność dzieci, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym/emocjonalnym. Tutaj nigdy nie może być żadnych ustępstw ani kompromisów.

Ale „walka z pedofilią” tak naprawdę nie chroni tej nietykalności. Nie przynosi nic dobrego i nie ratuje dzieci przed taką krzywdą, a wręcz przeciwnie. Byście mogli zrozumieć o co mi chodzi, przeanalizuję teraz dokładnie i krok po kroku mój punkt widzenia odnośnie tego, co przynosi ta kampania w rzeczywistości.

Wbrew temu, co pisał Misiaczek na swojej zdelegalizowanej i obecnie chyba nie istniejącej już stronie, normalni ludzie zawsze i we wszystkich czasach patrzyli z odrazą na wykorzystywanie seksualne dzieci, szczególnie chroniąc przed tym swoje własne. Wieki temu społeczeństwa były bardzo swobodne seksualnie oraz obyczajowo, nie będąc jeszcze spętane piętnem „przykazań” potępiających ich własną seksualność i ogólnie naturę. Ale wiedziały, że do seksu (zarówno we dwoje, jak i w orgiach), trzeba dorosnąć, by móc świadomie określić swoje seksualne oczekiwania oraz granice, czego dzieci nie są w stanie zrobić..

Co prawda  patologie seksualne niestety zawsze się zdarzały, ale na przykład „powszechny trend wykorzystywania chłopców w Starożytnej Grecji”, (podnoszony przez Misiaczka i pojawiający się w niektórych filmach, na przykład „300”) to z pewnością kompletna bzdura, którą śmiało można włożyć między bajki.

 „Walka z pedofilią” to jednak bardzo nowe zjawisko, które zaczęło się rozwijać dopiero w ostatniej dekadzie dwudziestego wieku, a ostro przybrało na sile wraz z pojawieniem się Internetu, choć urosło do takich monstrualnych rozmiarów, że wydaje się wręcz odwieczne.
Jak już pisałem, motorem napędowym rozwoju tej społecznej psychozy było wykorzystanie przez media ludzkiej empatii wobec dzieci.

 Pierwsze były filmy.. Pamiętam, jak dawno temu oglądałem fragment jednego takiego, gdzie dorosłe siostry i córki [jakiegoś tam ojca] opowiadały sobie swoje wspomnienia z nim związane. Jedna podczas tych zwierzeń mówiła: „pamiętam, że miałam przychodzić do jego sypialni w koszuli nocnej, ale bez majtek –taki mieliśmy zwyczaj(…)”.

Nie byłem miłośnikiem takich filmów i starałem się ich unikać. Wywoływały u mnie bardzo dokuczliwe emocje, typu wstyd, lęk..i takie strasznie nieprzyjemne podniecenie z nimi związane, a było to w czasach, gdy jeszcze chodziłem do podstawówki. Po zobaczeniu czegoś takiego, czy co gorsza usłyszeniu pierwszych docierających do mnie newsów zwanych już wtedy „pedofilią”, dosłownie chorowałem emocjonalnie przez wiele dni, nie mogąc sobie z tym poradzić. Odkąd pamiętam, po prostu współodczuwałem z tą krzywdą, co związane jest z moją wrażliwością, a także pedofilią bezpośrednio. (ja po prostu kocham dzieci; tak po ludzku..) Poza tym już wtedy nie miałem z kim o tym rozmawiać..{*}

{*Teraz wiem, że moja sfera seksualna „szalała”, ponieważ w wieku około pięciu lat zostałem wykorzystany seksualnie. Jakiś mężczyzna nakłonił mnie do polizania go w.. Ta krzywda, której swego czasu –zafascynowany komunistami z Child Liberation –zaprzeczałem („bo [wtedy] nie czułem się skrzywdzony..”), jak teraz widzę odbiła dość poważne piętno na rozwoju mojej seksualności. Masturbowałem się nałogowo już od bardzo wczesnego wieku (na pewno już w siódmym roku życia –na ogół więcej, niż pięć razy dziennie) i bardzo intensywnie przeżywałem emocje, których chyba wtedy nie powinienem tak przeżywać.. I choć uważam, że głównym czynnikiem tego, iż pod pewnymi względami nigdy nie dorosłem, był upadek na głowę (z około metra na beton w wieku dziewięciu lat), to jednak z pewnością to patologiczne zaburzenie mojego rozwoju seksualnego, miało też na to (ogromny) wpływ..}

 „Walka z pedofilią” mówiąc najogólniej, jest pozornym rozwiązaniem problemu; sztucznie [przez nią samą] napędzanego.

–Ponieważ gdyby nie „walka z pedofilią”, czyli używanie słowa „pedofilia” do określania przestępstw oraz przestępców seksualnych, jak również piętnowanie z góry wszystkich mężczyzn, którym podobają się dzieci, to przytłaczająca większość tego co nazywacie „przypadkami pedofilii” nie miałoby miejsca.     
I TO Z CAŁKOWITĄ PEWNOŚCIĄ!

Gdy wspomniane wyżej filmy „zrobiły swoje” i zaczęło się pojawiać coraz więcej przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci{*}, to wtedy włączyły się w to media, każdy taki „spektakularny” przypadek nagłaśniając (najbardziej jak się tylko da) i nazywając „pedofilią”. Do tej sprawy będę jeszcze wracał..

{*Osobiście nie znam statystyk, ale w ciemno mogę się założyć, że jeśli je przepatrzycie, to pod koniec lat ’90  było kilkakrotnie więcej gwałtów na dzieciach oraz innych podobnych nadużyć (w Polsce i we wszystkich krajach „walczących z pedofilią”), niż jeszcze na początku, a prawdziwy „rozkwit” tego, co nazywacie „pedofilią” to dopiero XXI wiek.}

Jednym z głównych celów „walki z pedofilią” jest wywołanie tak silnej powszechnej psychozy, że wszyscy pedofile nie mają możliwości jakkolwiek przegadać swojej seksualności. Jesteśmy zmuszeni do milczenia na temat swych fascynacji, przeżywanych z nimi emocji i wszystkich problemów z tym związanych, już od momentu, gdy zaczynamy dorastać, nie mogąc uzyskać jakiejkolwiek pomocy (więcej o tym w następnym rozdziale).

Ta psychoza szczelnie oddziela od siebie całe pokolenia ludzi i niszczy relacje społeczne. Gdy byłem jeszcze mały to często zdarzało się, że zagadywali mnie ludzie; na ulicy, na przystanku, gdy byłem z psem na spacerze.. Teraz coś takiego w zasadzie nie występuje i nie tylko w relacjach dorosły-dziecko, ale ogólnie między ludźmi, często nawet sąsiadami..

Jest jeszcze wiele innych celów, jak: powodowanie różnych zaburzeń psychicznych/seksualnych, wynikające z tego niszczenie duchowe człowieka, odbieranie dzieci rodzicom (dosłownie, jak również pod względem kształtowania wiedzy oraz sposobu myślenia), doraźny sposób na niszczenie poszczególnych niewygodnych osób (w tym mnie na przykład), powodowanie dzięki tej psychozie wielu okrutnych zbrodni oraz domowych patologii (o tym będę jeszcze dużo pisał), powszechnie zwanych „pedofilią”.. ..I oczywiście „wspaniały”, bo bardzo dochodowy biznes (w postaci newsów medialnych czy prowadzenia stowarzyszeń/fundacji „walczących z pedofilią”), co wyjaśnia „potrzebę” poprzedniego..

Głównym celem „walki z pedofilią” jest jednak kreowanie oraz stałe podtrzymywanie istnienia „wroga publicznego NO 1”, co stanowi uzupełnienie oraz dopełnienie wszystkich innych celów tej kampanii. Wszystkie tyranie do zabezpieczenia swojej władzy zawsze potrzebowały mieć takiego „wroga”, którego nikt publicznie, czy nawet we własnej rodzinie, nie ważył się w jakikolwiek sposób kwestionować..{*} Drodzy czytelnicy, zapewniam was, że obecnie nie znajdziecie drugiego takiego tematu, jak „pedofilia”, gdzie wszyscy; Biali i Czarni, praworządni i złodzieje, demokraci i monarchiści, faszyści i antyfaszyści, katolicy i ateiści, bogaci i bezdomni(…), mówiliby jednym głosem.

{*Kiedyś, gdy ci lubieżni sadyści z kościoła katolickiego mieli pełną władzę w Europie, depcząc ją głodem oraz ciemnotą, to wtedy homoseksualiści i czarownice znakomicie pasowały do tej roli. Karą za homoseksualizm była tak zwana „gruszka papieska”, która rozrywała ludzi od wewnątrz, a za interesowanie się okultyzmem (czyli nauką prawdziwej duchowości) –tortury i stos.. Teraz ludzie stali się za mądrzy i już zbyt niezależni, by dawać się dalej tak gnębić. „Walka z pedofilią” to jednak narzędzie o wiele bardziej wyrachowane, ponieważ ten twór z jednej strony całkowicie słusznie potępia wykorzystywanie seksualne dzieci, ale w taki sposób, że de facto się do niego przyczynia i wiele więcej..}

4. Wpływ „walki z pedofilią” na pedofilów

4. Wpływ „walki z pedofilią” na pedofilów


Generalnie rzecz biorąc;

Owszem można z góry założyć, że jeśli ktoś dobiera się do dzieci, to raczej na pewno jest pedofilem. (Jest też oczywiste, że wszelkie tego typu zachowania oraz świadome przyczynianie się do tych zachowań, poprzez na przykład wspieranie dziecięcego pornobiznesu, to przestępstwa, które trzeba tępić oraz wykorzeniać..!) Jednak to nie bycie pedofilem robi z nich przestępców (poza tym wobec ofiar nie ma żadnego znaczenia, czy taki ktoś jest, czy nie jest pedofilem), a określanie ich „pedofilami”, z uwagi na ich przestępstwa oraz tych przestępstw –„pedofilią”, nieuchronnie bardzo mocno przyczynia się do powstawania, powielania oraz hodowania tego patologicznego zjawiska!
A przy okazji do rujnowania życia wszystkim takim, jak ja..

Żeby ostatecznie rozbić argumenty, że „czepiam się słów”, że nie krzywdzący dzieci; tacy jak ja „nie są klasycznymi pedofilami”, bądź „że pedofilia nie jest u nich pogłębiona” i tym podobne głupoty(...), przeanalizuję teraz dokładnie oraz wnikliwie wpływ „walki z pedofilią” na samych pedofilów, jak również spróbuję przybliżyć wam obraz prawdziwego przeciętnego pedofila, posługując się wieloletnimi przemyśleniami na ten temat i trochę własnym doświadczeniem..
W wieku między około 13-15 lat, gdy rozwijała się już „walka z pedofilią”, a moje uzależnienie od masturbacji szalało na całego, miewałem bardzo drastyczne oraz sadystyczne seksualne „fantazje” (nie będę zdradzał szczegółów..). Nie wiedziałem gdzie leży tego przyczyna, jednak często brnąłem w to, pomimo że już wtedy na poziomie świadomym moja pedofilia wiązała się z empatią i chęcią chronienia dzieci.

Już wcześniej doskonale zdawałem sobie sprawę ze szkodliwości „walki z pedofilią” na moje życie. Wszystkie próby samobójcze uzależnienia i inne szkodliwe dla mnie oraz karygodne wyczyny, jak na przykład zabawa w „chłopaka z ulicy”, która skończyła się kilkoma wyrokami oraz odsiadką czternastu miesięcy{*} –wszystko to miało swoje podłoże w moich nieudolnych próbach odnalezienia się w tym świecie, co skutecznie uniemożliwiał mi całkowity brak poczucia bezpieczeństwa oraz [nawet] potencjalnego zrozumienia mnie w odbiorze zewnętrznym jeśli chodzi o moją seksualność..

{*Żeby była jasność –wiem, że należało mi się. Za to wszystko co zrobiłem i tak spotkała mnie dość łagodna kara.. Ten akapit nie jest żadnym „usprawiedliwianiem się”, tylko próbą zobrazowania wam związku przyczynowo-skutkowego, ponieważ jestem pewny, że podobnych historii jest wiele i z pewnością będzie wiele, dopóki trwa „walka z pedofilią”.}

I nie chodzi tu o akceptację do urzeczywistniania jakichkolwiek moich fantazji erotycznych związanych z dziećmi –jak już pisałem nie roszczę sobie żadnych „praw” do dzieci jako pedofil, a wręcz przeciwnie –kategorycznie coś takiego potępiam. Chodzi mi po prostu o akceptację mnie takiego, jakim jestem –wrażliwego oraz pełnego empatii człowieka, który nie wybierał sobie własnej seksualności, a jednak zawsze starał się postępować po ludzku i próbował się jakoś odnaleźć w tym poj…..m świecie, stale i konsekwentnie wmawiającym mu „potworność” jego „zboczenia”..

Dopiero gdy uporałem się z uzależnieniami biorąc się za rozwój duchowy (joga, ćwiczenia oddechowe etc.), byłem w stanie przyjrzeć się przyczynie zjawiska moich chorych młodzieńczych fantazji. Była nią „walka z pedofilią” wzorowo spełniająca swą funkcję wmawiania pedofilom „czającego się w nich zła”.  Bombardując mnie ze wszech stron gdy dorastałem, „jaka pedofilia jest straszna i obrzydliwa”, „jacy potworni zboczeńcy są z pedofilów”, „że pedofilom chodzi tylko o krzywdzenie dzieci” -udało się „walce z pedofilią” już na progu mojej świadomości seksualnej zrobić ze mnie takiego potwora, na szczęście wyłącznie w moich wypaczonych wizjach..

Pedofil, dorastając w dzisiejszym świecie, gdy już zda sobie sprawę ze swojej seksualności, pierw zderza się z próbą określenia samego siebie w kontekście „walki z pedofilią”. Jestem na 1000% przekonany, że na tym etapie, pośród ludzi przytłaczająca większość pedofilów (~99,9%) próbuje się jak najbardziej odciąć od kreowanego przez media „pedofila”..

..I nie tylko na zewnątrz, ale też w sobie. Ludzie generalnie mają ludzkie emocje, zwane ogólnie empatią, która sugeruje im, by nie krzywdzić niewinnych, a szczególnie małe bezbronne dzieci. I tu już pojawia się pierwszy problem. Dorastający pedofil, zamiast żeby tylko odcinał się od plugawienia niewinności dzieci (jak powinno to zdrowo oraz normalnie przebiegać), rozpoczyna nieudolną batalię z własną seksualnością. Próbuje się wyrzec własnej natury..

Poza tym swą rolę odegrało tutaj także chrześcijaństwo. Nie udałoby się mainstreamowi nabrać nas na „walkę z pedofilią”, gdyby pierw ono nie wmówiło nam „grzeszności” naszej natury i nie pokalało naszej seksualności. (na przykład „niepokalanym poczęciem”..) Tu leży nadrzędny problem –ludzkość zamiast widzieć w swej seksualności coś pięknego, twórczego, zmysłowego(…), dzięki tej „religii” dostrzega w niej „zło”, które trzeba w sobie ujarzmić oraz zwalczać.{*}

{*Gdyby nie tzw. „religie”, nie byłoby obecnie „zakazu pedałowania” i nikt by się nie czepiał niczyjej seksualności. Tutaj nie chodzi tylko o forum publiczne i o homoseksualistów, czy inne odmienności, często zwane „zboczeniami”.. Jestem pewny, że obecnie w przytłaczającej większości związków nie ma całkowitej swobody oraz szczerości co do własnych pragnień, czy fantazji seksualnych.. }

Nie mam oczywiście na myśli, że tacy jak ja powinni rozwijać do woli swe seksualne fantazje z dziećmi o ile nie urzeczywistniają tego. Trudno się odciąć od tego całkowicie, co wiem z własnego doświadczenia, ale każdy pedofil powinien to w sobie oswoić, ponieważ niekontrolowane brnięcie w to jest niebezpieczne dla niego samego i oczywiście dla dzieci wokół niego (bo może dojść do zacierania się granicy między fantazjami, a rzeczywistością). Generalnie w moim odczuciu najważniejsza rzecz tutaj to oduczyć się [marzyć] o kontaktach seksualnych z samymi dziećmi. {*}

{*Moim zdaniem istnieją dwa sposoby na zarówno moralną, jak i bezpieczną realizację swych popędów dla pedofilów, którzy są samotni i masturbują się pod legalne zdjęcia dzieci. (Ponieważ pod kątem duchowym (okultystycznym) nie jest bez znaczenia co ktoś sobie wyobraża, nawet gdy sam nie materializuje swoich wyobrażeń, szczególnie podczas masturbacji..) Pierwszy to „czysty podziw”, czyli masturbacja bez wyobrażania sobie jakiegokolwiek kontaktu z dzieckiem na zdjęciu. Drugi to używanie zdjęć dzieci jako awatarów dla uwielbiających seks Starożytnych Bogiń, ewentualnie własnych myślokształtów. Mam zamiar w osobnej pracy szczegółowo opisać ten temat, więc teraz napiszę tylko, że chociaż może się wam to na pierwszy rzut oka wydawać głupie, bezsensowne, czy schizofreniczne.. ale jest to tak naprawdę o wiele łatwiejszy oraz bezpieczniejszy sposób, niż ten pierwszy.. Dla zainteresowanych: nie musicie nawet wierzyć w istnienie tych Kochanek, z którymi będziecie wyobrażali sobie uprawianie seksu, byle byście się nauczyli postrzegać na preferowanych przez siebie zdjęciach te Istoty (dojrzałe, świadome, niezależne, oraz gotowe i chętne do seksu) a nie dzieci (dziecinne, nieświadome i bezbronne), które zostały na nich uwiecznione. Dla ogółu czytelników dodam, że jest to o tyle coś dobrego, bo skutecznie oducza marzeń/wyobrażeń o dobieraniu się do [niewinności] dzieci..(po więcej na ten temat zapraszam [tutaj])}

Każdy pedofil przede wszystkim powinien sobie uzmysłowić fakt, iż dzieci nie potrzebują seksu.{*} –W przeciwieństwie do tego, co pieprzą komuniści z Child Liberation, bądź podobne organizacje.. Używają oni na ogół jako swojego symbolu motyla, którego symbolika moim zdaniem w sposób doskonały oddaje piękno dzieci. Jednak jakby zapominają, że pięknych skrzydełek motylka nie wolno dotykać, ponieważ uszkodzi to jego unikalne piękno. –I to właśnie jest sednem tej wspaniałej alegorii. Najpiękniejsza w dzieciach jest ich niewinność –i nie wolno nikomu niszczyć tego piękna.

{*Co prawda każdy człowiek ma potrzebę seksualną i to na każdym szczeblu piramidy potrzeb, jak to przedstawił Maslow. Ale potrzeba seksualna dzieci realizuje się w trochę inny sposób, na przykład przez matczyne pieszczoty, ewentualnie masturbację, czego nie wolno dzieciom wzbraniać, ani uczyć w równym stopniu (co najwyżej postawić granicę na przykład podczas publicznej masturbacji..) –same znajdą i sobie z tym poradzą.. –to jest właśnie to „kiełkowanie”..}

Gdy dany pedofil zda sobie już sprawę ze swej seksualności, jej część związaną z fascynacją pięknem dzieci na ogół chowa głęboko w sobie, zostawiając na zewnątrz jej „dobrze postrzeganą” stronę{*}. Wtedy nie staje się to dużym problemem, jednak pozostawia pewną niedogodność w postaci tego, że nigdy do końca nie może być sobą. (który dorosły facet obecnie powiedziałby otwarcie, że uwielbia patrzeć na śliczne małe dziewczynki..?) Ale oczywiście jakoś z tym żyje –zakochując się w dorosłej partnerce, nigdy nie ujawniając swoich najskrytszych fascynacji, mając własne dzieci (które kocha oraz szanuje co z miłością się wiąże –przynajmniej powinno..) i oczywiście nieprzejednanie „walcząc z pedofilią”..

{*Moim zdaniem każdy pedofil ją ma i pedofile uważający się za „ekskluzywnych” (czyli że rzekomo podobają im się wyłącznie dzieci), to skutek psychologicznego wyparcia. (jak w przypadku pedofilów, którzy „walczą z pedofilią” tyle że przyczyny wyparcia w obu tych przypadkach są jakby przeciwne).  Ponadto myślę, że każdy człowiek ma w swej seksualności coś, czego się wstydzi, w obecnym chrześcijańskim, islamskim, „ulicznym”, czy jakimś tam współczesnym (powszechnym) jej postrzeganiu..}

Gorzej sytuacja wygląda, gdy tak jak to było u mnie, pedofilia idzie w parze z pewną niedojrzałością emocjonalną i co za tym idzie –samotnością..

Pedofil, któremu brakuje relacji z ludźmi, w trakcie seksualnego dorastania, tonie we własnym świecie urojeń i fantazji. Co normalne, jak każdy chce kochać i być kochanym, więc pojawia się seksualna frustracja, niszcząca takie osoby od wewnątrz.

W przypadkach poczucia całkowitego wyobcowania społecznego, moim zdaniem niemożliwe wręcz jest, by nie pojawiły się jakieś seksualne perwersje u takiej osoby. Może to być od skłonności sadomasochistycznych, po na przykład jakieś perwersyjne, czy nawet obleśne fetysze.. O ile to pierwsze nie kojarzy się obecnie z czymś bardzo „zboczonym”, to jednak może przybrać drastyczne rozmiary oraz mieć tragiczne konsekwencje..{*}

{*Więcej na ten temat w ostatnim rozdziale tej części.}

W normalnej sytuacji taki pedofil nie mając nawet teoretycznie przyjaciół i z kim pogadać, przegadałby to z pierwszym lepszym psychologiem, bądź psychiatrą. I nie mówcie przypadkiem, że teraz też tak można, ponieważ osobiście próbowałem z wieloma. Część odsyłała mnie do seksuologów, szczerze wyjaśniając, że nie są ekspertami w tej dziedzinie. Jednak zdarzali się tacy, co próbowali udawać specjalistów i ekspertów, wyraźnie okazując swoją rezerwę do mnie.. Inni natomiast (bo tacy też się zdarzali), próbowali dać mi do zrozumienia, że są po mojej stronie, ale żebym nie walczył, bo nie wygram. „Wisienką na torcie” była psychiatra, która na drugiej wizycie oficjalnym (suchym) tonem oznajmiła mi, że nie będzie wzywać policji, ale u niej nie znajdę pomocy, ponieważ ona się tym nie zajmuje.. –Czyli tłumacząc na język nieformalny: „spieprzaj zboczeńcu, bo policję zawołam..!” Czy tak powinien postępować lekarz, do którego idzie pacjent z problemem? Hmm..

W obecnej sytuacji niemal wszyscy pedofile muszą sobie radzić ze swą seksualnością sam na sam. Ci którzy także w innych aspektach społecznych pozostają samotni, siłą rzeczy zaczynają „wariować”. Narkotyki i alkohol (także gotowe rozwiązania na sztucznie podsycane problemy{*}) są takim pierwszym krokiem do „poradzenia sobie z tym problemem”, a w istocie do unicestwiania samego siebie.

{*Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości, to polecam zapoznać się z kultowymi filmami dla młodzieży. Znajdźcie mi choć jeden taki, gdzie nie ma używek..}

Jest szansa, że pedofil na tym etapie jeszcze zdoła się zatrzymać w niszczeniu siebie, znajdując sobie żonę. Jeśli komuś samotnemu udało się nigdy nie odkryć ze swoimi „zboczonymi” fascynacjami, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że dojrzewając, ułoży sobie normalne życie. Gorzej, gdy na przykład wmówił sobie potrzebę kontaktów seksualnych z dziećmi dzięki organizacjom typu Child Liberation, lub/i oglądaniu dziecięcej pornografii, czemu towarzyszyła wieloletnia masturbacja wraz z marzeniami o materializacji swych „pragnień”.

Wtedy, gdy taki pedofil buduje własną rodzinę, istnieje bardzo realne zagrożenie, że będzie molestował, lub nawet gwałcił swoje dzieci. Tacy, powiedziałbym, dzielą się na dwie części. Jedni to „seksualnie impulsywni”, którzy nagle wybuchają ze swymi „potrzebami”, często przy tym śmiertelnie kalecząc swoje dzieci(...). Drudzy to „wyrachowani stratedzy”, którzy przez całe lata będą je po cichu molestować, nawet w tajemnicy przed żoną.

Dzieje się tak, ponieważ bez względu na wiek, dzieci odczuwają przyjemność seksualną i gdy odbywa się to bez zadawania im bólu, to na ogół nie są w ogóle świadome dziejącej się im wtedy krzywdy, która się dopiero po latach objawi w postaci psychologicznych problemów na tle seksualnym. Dlatego często z radością będą „się bawić” w tą „dziwną, ale całkiem przyjemną zabawę” pamiętając, że „to w tajemnicy przed mamusią”{*}. W dzisiejszych czasach u dorastających dzieci zaczynających dostrzegać tą krzywdę, jest to jeszcze silnie potęgowane poczuciem piętna ofiary „pedofilii”.. Child Liberation i inne tego typu organizacje, owszem mają rację, że „walka z pedofilią” sama w sobie jest jedną z przyczyn (swoistym „katalizatorem”) tego poczucia krzywdy, ale nie jedyną, jak oni twierdzą..

{*Oczywiście kobiety molestujące też się zdarzają, ale jednak o wiele częściej są to mężczyźni, ponieważ kobiety rzadziej są pedofilkami (w przeciwieństwie do mężczyzn, kobiety wolą na ogół starszych od siebie partnerów, co wynika z pewnej ogólnej specyfiki seksualności naszego gatunku..), a poza tym nawet jeśli, to nie czują tej społecznej presji „walki z pedofilią”, co mężczyźni („potwór-pedofil” to zawsze mężczyzna..) i nie robi im to takiego bałaganu w emocjach(…). Jednak ja osobiście, to co słyszałem raz w telewizji odnośnie jakiś molestujących „sióstr zakonnych”, że „to nie jest tak straszne, jak przypadki pedofilii w kościele(…)”, uważam za coś absurdalnego! Nie rozumiem tego „rozróżnienia”..! – Po pierwsze czy chodzi o to, że jak ktoś nie ma k..asa między nogami, to molestując dzieci robi im mniejszą krzywdę?! A po drugie, jak w takim razie określić seksualność kobiety, którą pociągają dzieci, jeśli nie: „pedofilia”..?!}

Jeszcze gorsze konsekwencje zdarzają się w sytuacjach, gdy dany pedofil pozostaje samotny i z poczuciem społecznego wyobcowania także w dorosłym życiu.

W takich przypadkach sfera seksualna ludzi zaczyna już wariować po bandzie. Poszukując swojej drogi, często trafiają na jakąś antytezę „walki z pedofilią”, jak na przykład już przytoczeni wyżej komuniści z Child Liberation, co dodatkowo miesza im w głowach.. –„że kiedyś było można..”, „że dzisiejszy zły świat odbiera dzieciom Prawa Człowieka (bo nie daje do seksu)”..itp. Z drugiej strony cały czas czują się bombardowani wmawianiem im „potworności ich zboczenia”. Chciałbym byście zrozumieli, że nikt nie stał się pedofilem ściągając dziecięcą pornografię, masturbując się pod podstawówką, molestując dzieci, czy tym bardziej je gwałcąc –że oni czuli się pedofilami, [tymi przez cały świat znienawidzonymi „zboczeńcami”], już na dłuuuuuugo przed tym, zanim w ogóle pomyśleli o złamaniu prawa w tym obszarze.{*}

{*Takie odczłowieczenie to zawsze długi proces, w którym pedofilia, jako jeden z typów seksualność, odgrywa tylko pośrednią rolę.. „Walka z pedofilią” ma na to o wiele większy wpływ, a bezpośrednio zawsze odpowiada za to utrata hamulców oraz zwykłej moralności, co nijak nie nazywa się „pedofilią”.. I nie jest to także żadna „pedofilia pogłębiona”, ponieważ tak, jak u innych przestępców seksualnych, nie pogłębia się u nich sposób postrzegania obiektów własnych seksualnych fascynacji, tylko spłyca człowieczeństwo..}

Gdy używki i długoletnia masturbacja z pragnieniami realizacji swojego popędu zrobią już swoje, zaczyna się etap drugi –szukanie „lepszego” zaspokojenia. Sfera seksualna pedofilów pozostawionych z nią całkowicie sam na sam, jest jak dziura, która stale się powiększa.. –Bez jakiejkolwiek możliwości załatania jej (choćby rozmową o tym z KIMKOLWIEK), taki człowiek zaczyna poszukiwać alternatywnych doznań, ponieważ nie dość że jest samotny, to jeszcze czuje się na okrągło kamienowany przez cały świat wokoło, jako pedofil, mimo że nic złego nie zrobił. (przynajmniej jeszcze)

Najczęstsze jest „krzyżowanie doznań”, czyli łączenie masturbacji z narkotykami. Ja na przykład masturbowałem się po amfetaminie. W czasie dłuższych abstynencji od tej „rozrywki” (czasem udawało mi się pół roku i więcej) często sobie powtarzałem, że to „kocham i nienawidzę”. Niemal za każdym razem, gdy już byłem po.. –z pogryzionym językiem, ze skurczami w całym ciele, z makabrycznie spuchniętym(…), obiecywałem sobie, że JUŻ NIGDY WIĘCEJ..!!! Jednak za każdym razem ta „miłość”, czyli chęć zaspokojenia się za wszelką cenę zwyciężała nad rozsądną nienawiścią do własnej głupoty niszczenia siebie.. Czy dało mi to jakiekolwiek szczęście?

Amfetamina działa tak, że można to robić bardzo długo (tyle że bez wzwodu) i tworzyć sobie „alternatywny świat”, który zdaje się wtedy bardziej realny, niż podczas zwykłej masturbacji.. Szukając coraz mocniejszych „wrażeń”, gdy już byłem bliski końca „zabawy”, zacząłem „dojadać” amfetaminę, by to przedłużyć. Mój „rekord” to było około czterdzieści osiem godzin prawie bez przerwy.. I żeby była jasność: nie chwalę się –wspominam to z obrzydzeniem oraz przerażeniem, ale też jestem niezwykle wręcz szczęśliwy, że biorąc się za rozwój duchowy uwolniłem się od tego raz na zawsze.

{Na szczęście pokrzywdziłem jedynie samego siebie.. Więc nie pytajcie o szczegóły, ponieważ to całkowicie zamknięty rozdział w moim życiu, do którego nie chcę już wracać. Poza tym, jeśli narkotyki nie są wam obce, to żebyście przypadkiem NIGDY CZEGOŚ TAKIEGO NIE PRÓBOWALI! Obecnie po odkryciu radości życia w ćwiczeniach duchowych, jestem przeciwnikiem wszelkich używek, szczególnie takiej trucizny, jak amfetamina, ale samo jej branie nie jest nawet w połowie tak destruktywne, jak w połączeniu z masturbacją.. Te nieprzespane noce doprowadziły mnie do wielu prób samobójczych, prawie całkowitego starcia zębów, niemal zawału serca i kompletnego zwariowania..}

Twardo stoję na stanowisku, że prawie wszyscy pedofile posiadają empatię i zrobienie jakiejkolwiek krzywdy dzieciom jest całkowicie wbrew ich wewnętrznym zasadom. Też właśnie z tego powodu, że fascynuje ich piękno dzieci. Czyż nie jest to ludzka cecha, że chcemy dobra oraz szczęścia tych, których piękno podziwiamy..? Powiecie mi, że media stale gadają o pedofilach, którzy krzywdzą dzieci. No zgadza się, ale zapewniam was, że to nawet nie odsetek, a jakiś drobny promil wszystkich pedofilów. A żeby była jasność, wytłumaczę wam zaraz dokładnie jaka jest rola „walki z pedofilią” w powstawaniu tego drobnego promila.

Poza „krzyżowaniem doznań” może się pojawić też zainteresowanie dziecięcą pornografią. Od siebie nadmienię, że uważam coś takiego za zarejestrowane przestępstwa, a płacących za to i masturbujących się pod to za takich samych przestępców, jak ci dorośli „aktorzy” tam występujący..

{Generalnie pornografia dziecięca, jak również ta „zwykła” jest antytezą „niepokalanego poczęcia”. Tak, jak „religie”, istnieje by wypaczać seksualną naturę człowieka (tworząc „alternatywny” wzorzec wobec „przenajświętszej aseksualności” –a wy wybierajcie co dla was „lepsze”..), ponieważ zawsze pokazuje coś wynaturzonego. Ta „zwykła” pornografia denaturalizuje piękno seksu (z natury głęboko uczuciowego), „umechaniczniając” go i sprowadzając do beznamiętnej kopulacji, a poza tym ucząc szkodliwych rzeczy, jak lizanie odbytu, czy wkładanie członka do gardła(…) –to jest niemal na każdym „pornosie”, a niektóre posuwają się nawet dalej.. Pornografia dziecięca natomiast wynaturza samą istotę seksu, jako coś świadomego oraz dobrowolnego, nawet jeśli jest kręcona tak, że niektórzy pedofile odnoszą wrażenie radości oraz „dobrowolności” dzieci biorących w tym udział.}

Moim zdaniem głównym czynnikiem powstawania tych medialnych „pedofilów” jest wmawianie im tego. –„pedofilia to straszne zboczenie”, „pedofile nie są ludźmi” „pedofilia jest ohydna, straszna.., taka i owaka”. W końcu niektórzy tak jakby „pękają”{*} i dają z siebie zrobić tych potworów. Mieszanina tych klątw oraz własnej frustracji, w końcu ich przerasta.. Oczywiście to zawsze ich wolna wola i nie wolno nigdy nikogo takiego usprawiedliwiać, że dał się wciągnąć w pułapkę, ale chcę wam uzmysłowić że dopóki „walczycie z pedofilią”, to jest to [pośrednio] także wasza zasługa..

{*Dzieje się to tak samo, jak z odbiorcami reklam. Większość ludzi stara się bronić przed sugestywnym atakiem reklamodawców na ich portfele, ale są tacy, co wpadają w ich pułapki.. Ta sugestia to wmawianie pedofilom na okrągło jacy są straszni. Te medialne potwory, nawet po wykastrowaniu nie przestaną być pedofilami. Pozostali pedofile, którzy nigdy żadnego dziecka nie skrzywdzą, też nie uciekną od swojej pedofilii. Z pewnością nigdy nikomu nie udało się zmienić swojego własnego postrzegania obiektów seksualnych fascynacji.}

Po prostu statystycznie niemożliwe jest, by żadne z tych ziaren nie wykiełkowało; by rzucając tyle klątw na pedofilię nie udało wam się w ten sposób wyhodować kolejnych potworów.. Jeśli na prawdę chcecie, by przestali wyłaniać się następni krzywdzący dzieci pedofile, to przestańcie rzucać na nas te klątwy!{*} Dajcie nam szansę pokazać, że też możemy postępować po ludzku, oczywiście zawsze piętnując wszelkie zachowania seksualne wobec dzieci, ale akceptując fakt, że mogą one wzbudzać w nas zachwyt, tak byśmy nie czuli się w waszych oczach tymi potworami, których usilnie chcecie w nas widzieć!

{*Pułapka „walki z pedofilią” zawarta jest w słowach. Odpowiednio używane słowa mogą mieć potężną moc do wpływania na rzeczywistość. Ukradzione przez chrześcijaństwo stwierdzenie Egipskiego Boga Totha, że „Na początku było słowo” właśnie do tego się odnosi. Słowa, silnie naładowane emocjami oraz pokierowane na dany cel; mogą coś (kogoś) ukształtować, albo zniszczyć (jak idea w „Incepcji”..).
Pierwsze i najważniejsze jest tutaj słowo –pedofilia. Z łaciny oznacza to dosłownie „miłość do dzieci”. (Ten sam łaciński przedrostek oznaczający dziecko, zawierają słowa takie jak „pedagog”, czy „pediatra”) Jednak de facto, określa to fascynację pięknem dzieci o podłożu seksualnym. Tyle. W samej fascynacji nie widzę nic złego, a nad popędem seksualnym każdy człowiek (nie tylko pedofile) może i powinien panować.
Druga kwestia to słowo „walka”. Jeśli chcecie, by świat znormalniał, by wasze dzieci nie bały się chodzić po ulicach, byście z powrotem stali się wspólnotą i przestali dostrzegać w sobie wrogów, musicie po prostu przestać walczyć z pedofilią. Ale z wykorzystywaniem dzieci w normalnym świecie też nie musielibyście „walczyć”. Policja nie walczy, tylko łapie i unieszkodliwia; prokuratorzy oraz sądy nie walczą, tylko oskarżają i skazują; pracownicy służby więziennej  też nie walczą, tylko egzekwują wyroki. (swoją drogą organizacje typu Kid Protect też nie walczą, tylko trochę nieudolnie starają się zapobiegać..)
Jeśli system działa sprawiedliwie oraz sprawnie, to nie potrzeba żadnej społecznej walki z żadnymi przestępcami, a oni po prostu pięćdziesiąt razy się zastanowią, zanim popełnią jakąś zbrodnię z uwagi na konsekwencje przywracające ich ofiarom godność oraz prawa człowieka.. (które, nie wiedzieć czemu teraz im przysługują..)

Natomiast robiąc społeczną kampanię walki z czymś, sterujący mainstreamem doskonale wiedzą, że niektórym dają w ten sposób wzorzec „zła” i po prostu hodują ten problem.
Więc zastanówcie się następnym razem, czy warto popierać „walkę z pedofilią” i rozpowszechniać, „polubiać” oraz komentować jaka „wspaniała” i „szlachetna” jest ta propaganda.. Poza tym ciekawe ilu z was co publicznie poparliście to „lekarstwo na pedofilię”, strzeliłoby sobie własnym..w łeb..?
–I JA SIĘ OFICJALNIE Z TYM „LEKARSTWEM” NIE ZGADZAM!!!}

Mój ojciec raz się mnie spytał jak wytłumaczę rodzinom i bliskim osób skrzywdzonych przez „pedofilię”, by z nią przestali walczyć..? A właśnie tak: uświadamiając im leżącą w nich pośrednią przyczynę tej krzywdy. Dopóki rzucacie ziarna waszej nienawiści wobec tego „zboczenia”, dopóty siłą rzeczy będziecie zbierać plony w postaci kolejnych seksualnych nadużyć oraz zbrodni na tym tle, ponieważ „walcząc z pedofilią” nie atakujecie seksualnych przestępców, tylko wszystkich pedofilów (już nawet 11/12-latków świadomych swego „zboczenia”) bez względu na ich dotychczasowe seksualne poczynania i wybory. Nienawidźcie oraz tępcie wyrządzających dzieciom krzywdę; nie tylko seksualną, ale zrozumcie i dopuśćcie do wiadomości, że dzieci mogą się podobać i będą się podobały wielu osobom zawsze –osobom, które ze względu na swą empatię, w przytłaczającej większości nigdy nawet nie będą rozważać jakiegokolwiek ich nadużycia, nawet gdyby było to akceptowane, jak w niektórych islamskich krajach, czy wśród elity za czasów średniowiecza..

Powiecie mi, że to kiedyś też się zdarzało. Oczywiście, każda epoka ma swoich zbrodniarzy.. Ale Trynkiewicz kiedyś zdarzał się jeden na dekadę, a ile teraz jest rocznie nadużyć seksualnych wobec dzieci? Przestańcie udawać, że tego nie widzicie –„walka z pedofilią” ma swoje konkretne cele i z pewnością nie jest jednym z nich ochrona dzieci.

Jeszcze jednym czynnikiem, który z pewnością popchnął wielu pedofilów do nadużyć oraz zbrodni to pewien bardzo powszechny, jednak zupełnie niezauważalny dysonans.. Z jednej strony „walka z pedofilią” zbudowała szczelny mur między (obcymi) dorosłymi, a dziećmi. Z drugiej powszechna moda bardzo seksualizuje dzieci, gdy jednocześnie „walka z pedofilią” konsekwentnie wmawia „opinii publicznej” ich „aseksualność”{*}.

{*Jest to kompletna bzdura, choćby uwzględniając PODSTAWY fizjologii.. Poza tym, moim zdaniem, by skutecznie ochronić dzieci przed wszelkimi nadużyciami, warto zrozumieć ich niedojrzałą seksualność. Jednak „walka z pedofilią” stała się tak powszechnie oraz bezkrytycznie akceptowana, że nawet działający po stronie ludzkości, demaskujący wszelkie inne powszechne szkodliwe mechanizmy mainstreamu, najwięksi oraz najbardziej odważni myśliciele naszych czasów, przy zetknięciu z tematem pedofilii, są gotowi własnym autorytetem poświadczać takie bzdury..}

O „murze” bardziej szczegółowo wspomnę w kontekście samych dzieci, ale myślę że i tak każdy z was zdaje sobie sprawę z jego istnienia, bez względu, czy dostrzega jego negatywne strony, czy też nie. Natomiast jeśli chodzi o seksualizację..

Moda dziecięca narzuca ją i mam tu na myśli właśnie dziewczynki. Odnośnie chłopców ciężko mi się wypowiadać, ponieważ generalnie nie przejawiam skłonności homoseksualnych. Oczywiście wszystkie dzieci kocham i chcę chronić ich dobro{*}, ale seksualny gust to jednak nie to samo.

{*Jako „dobro dzieci” rozumiem przede wszystkim szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo, pełne miłości ich rodziców i mądrej ochrony, by nie musiały dorosnąć za wcześnie, bądź sparzyć się przez swoją naturalną naiwność.}

Sklepy typu „5 10 15”, są po brzegi wypełnione ubraniami seksualizującymi dziewczynki. Na przykład przylegające legginsy, czy bluzki na lato odsłaniające trochę brzuszek. I jeszcze kolorystyka.. Nawet majtki (nie mówiąc już o kostiumach kąpielowych) są na ogół „sexy”.. Nie chcę tego jednoznacznie potępiać, ponieważ po prostu lubię patrzeć i podziwiać to piękno, ale chyba już poszło to nieco za daleko.{*} I jeszcze ta cała obłuda z tym związana –udawanie, że nikt nie wie o co chodzi..

{*Kiedyś gdy patrzyłem na dziewczynki, to stawały się one „motylkowe” (moje osobiste nazewnictwo) gdzieś tak w wieku przynajmniej pięciu, sześciu lat. Obecnie zdarza mi się zachwycić już nawet niespełna trzylatkami.. Czy to „moja pedofilia się pogłębiła”? Nie sądzę..  W mojej opinii spowodowała to właśnie ta seksualizacja i wiele „córeczek mamusi” lub/i „córeczek tatusia” są w coraz młodszym wieku robione „na bóstwo”, co moim zdaniem zbyt szybko uczy je postrzegać a przez to też uwidaczniać własne piękno. Tutaj akurat nie uważam się za eksperta, ale wydaje mi się, że jest to dość poważny problem. Poza tym najpiękniejsze motylki, to takie, które najdłużej są gąsieniczkami.. Dlatego nie warto usilnie ingerować w tą przemianę..}

Poza tym wracając do pedofilów. Z jednej strony zakazujecie nam jakiegokolwiek wyrażania swej seksualności, odgradzacie szczelnie od nawet zdrowych kontaktów z dziećmi{*}, a z drugiej maksymalnie uwidaczniacie to zakazane dla naszych oczu piękno.. Większość pedofilów nie tylko nie szuka z nimi kontaktów, ale wręcz PANICZNIE BOI SIĘ DZIECI! –Jako osób przez które mogą zostać zdemaskowani i całkowicie społecznie zniszczeni, gdy tylko na moment nie skontrolują swojego spojrzenia.. U wielu staje się to swoistą paranoją..

{*Zdrowe to takie jak pozdrowienie na ulicy, spytanie o godzinę, czy chociażby serdeczny uśmiech. Ten wspomniany „mur” skutecznie eliminuje wszelkie, także te zdrowe przejawy międzypokoleniowych relacji..}

I później dziwicie się, że niektórzy z nich w takich sytuacjach, pozostawieni na całe życie z tym sam na sam, po prostu tracą rozum.. Stracili go wpasowując się w medialny wzorzec, to oczywiście zasługują na dotkliwą karę, ale chyba lepiej zapobiegać takim sytuacjom, niż je karać!? A chcecie skutecznie zapobiegać, to skończcie raz na zawsze z inwokacją (przywoływaniem) „wroga-pedofila”! Jak każdy inny przywoływany upiór, tak i ten bez inwokacji, straci swoją moc do materializacji..
Podsumowując, chcę wam uzmysłowić, że pedofilia wcale nie jest straszna, ohydna obrzydliwa, taka, czy owaka.. Pedofilia nie jest zboczeniem. Prawdziwym zboczeniem od człowieczeństwa jest brak szacunku wobec nietykalności oraz niewinności dzieci. Jest wszelkiego rodzaju wyrządzanie im krzywdy.. I przestańcie w końcu ten brak szacunku wmawiać a także przypisywać [wszystkim] pedofilom, często ogromnie tym sfrustrowanym oraz z gigantycznym poczuciem krzywdy, że zabraliście im ich tożsamość i wmawiacie im zło, które w przytłaczającej większości zdecydowanie nie jest częścią ich natury.

Przynajmniej mojej na pewno nie.. W całym swoim życiu nie popełniłem żadnego przestępstwa na tle seksualnym. A wiem na pewno, że jestem klasycznym oraz wzorcowym, kochającym dzieci i podziwiającym piękno wielu małych dziewczynek –pedofilem..
***
Przed tym, jak opublikowałem tą pracę, a nawet jeszcze przed tym jak ją zacząłem pisać, otrzymałem od kilku różnych osób taką sugestię, by nie określać się pedofilem, skoro nie krzywdzę i nie mam zamiaru krzywdzić dzieci.. Mam nadzieję, że teraz już jest dla was jasne dlaczego nie mogę zrezygnować z tego określenia –ja po prostu nie jestem jakimś tam wyjątkiem w tej kwestii i jakby to chodziło tylko o mnie, to mógłbym w sumie przystać na to, że nie jestem żadnym tym złym potwornym(…) „pedofilem”..

Tylko że jeśli wy nie zmienicie swojej terminologii wobec krzywdzących dzieci przestępców i swojego nastawienia do samej fascynacji pięknem dzieci, jak również nie dopuścicie do siebie, że właśnie w tym jest problem, to nadal każdy dorastający pedofil będzie miał trudności z określeniem, zrozumieniem oraz akceptacją swej seksualności, a wasze dzieci nadal będą zagrożone tymi, którzy sobie z tym nie będą radzić..

5. Wpływ „walki z pedofilią” na dzieci

5. Wpływ „walki z pedofilią” na dzieci


To, że obecnie z dziećmi dzieje się „coś złego”, mam nadzieję, iż nie muszę specjalnie was przekonywać..

Same dzieci zdarza się, że próbują wykorzystać „walkę z pedofilią” do swoich celów, na przykład strasząc takim pomówieniem (ojców, bądź nauczycieli), co prześmiewały nawet telewizyjne kabarety, a co moim zdaniem wcale nie jest śmieszne.. Jednak problem tutaj sięga dużo głębiej.

Dzieci, jako osoby „święcie nietykalne”{*}, obawiam się, że często czują się pozostawione same sobie.. Myślę, że to nie jest nawet wina ówczesnego pędu życia i „wyścigu szczurów”, który wymusza by rodzice więcej pracowali (niż wychowywali), tylko dysfunkcji samej instytucji rodziny pod względem uczuciowo-emocjonalnym. „Bezstresowe wychowanie” to moim zdaniem nie jest wychowywanie, choć z drugiej strony uważam, że bicie dzieci jest słusznie zabronione. Życie jest pełne różnych stresów i nie powinno się na przykład tłumić złości. (która wcale nie oznacza agresji, bo agresja to właśnie skutek nie radzenia sobie ze złością..) Zdrowe wychowywanie opiera się na zdrowym przeżywaniu i okazywaniu wszystkich uczuć oraz emocji (jak we wszelkich zdrowych relacjach), czego mam wrażenie, że obecnie większość ludzi nie potrafi robić..

{*I nie chodzi mi tu o wykorzystywanie seksualne, co jest oczywiste i jak najbardziej pożądane, by dzieci przed tym chronić. Jednym z efektów ubocznych „walki z pedofilią” jest powstanie szczelnego muru. Polega on na tym, że dzieci czują lęk przed jakimikolwiek kontaktami z obcymi dorosłymi i odwrotnie –obcy dorośli (szczególnie mężczyźni i nawet niekoniecznie pedofile), po prostu się boją dzieci. Takim skrajnie patologicznym przykładem zobrazowania wam tego muru była pięcioletnia, albo nawet młodsza dziewczynka, która się utopiła w rzece. Dokładnych szczegółów nie pamiętam (wiadomości sprzed kilku lat..), ale pamiętam, że był świadek, który widział, jak podąża sama w kierunku rzeki. Nie poszedł za nią, bo „jeszcze mu życie było miłe”..! (jak sam stwierdził) Co ją zabiło?! Gdyby nie wasza święta i szlachetna „walka z pedofilią”, ta dziewczynka teraz by żyła..! Takich rzeczy zdarzyło się niestety z pewnością dużo więcej w ostatnich dekadach na świecie.. }

..I to nawet nie jest wasza wina. Po prostu okazywanie uczuć/emocji w dzisiejszym świecie jest powszechnie „niemodne”, czy nawet „obciachowe”. (nie mam zamiaru na temat samego wychowania pisać więcej, ponieważ po prostu nie chcę, byście poczuli się „pouczani” przeze mnie..) Dokładając do tego fakt, że wiele ludzi ma wątpliwości jak można, a jak nie można dotykać dzieci, dzięki „walce z pedofilią”, wychodzi z tego już kompletny bałagan.. Ale najpierw zajmę się tą „świętą nietykalnością” –jej zobrazowaniem i skutkami.

Świat patrzy, jak dzieci w coraz młodszym wieku popadają w uzależnienia, biją się, czy nawet w grupie tłuką jedną osobę, a także przejmują inne negatywne wzorce starszego pokolenia.. I nie reaguje. Każdy po prostu boi się w jakikolwiek sposób i w jakiejkolwiek sytuacji zwracać uwagę na obce dzieci.

Jeśli chodzi  o uzależnienie od papierosów, to warto się tym zająć szczegółowo, bo to moim zdaniem bardzo poważny problem. Poważniejszy nawet niż alkohol, czy marihuana, ponieważ papierosy o wiele silniej uzależniają i są o wiele łatwiej dostępne dla dzieci. Poza tym nie wywołują takiego sprzeciwu, czy oburzenia nawet wielu rodziców, nie mówiąc już o [często zastraszonych] nauczycielach.. Nie jest to stricte związane z tematem przewodnim, ale pośrednio się z tym oczywiście wiąże, ponieważ „walka z pedofilią” skutecznie uniemożliwia wnikliwe przyjrzenie się jakiemukolwiek współczesnemu problemowi, dotyczącemu dzieci.

Kiedy chodziłem do podstawówki, paliło kilka osób (dzieci) w naszej szkole. Sam zacząłem palić „dopiero” na przełomie podstawówki i liceum. (w wieku czternastu lat) –Choć zdarzyło mi się kilka razy zapalić wcześniej, za co chyba dwa razy dostałem.. „lanie”. Czemu zacząłem? –Ponieważ zewsząd docierały do mnie sygnały, że „papierosy są dla dorosłych” i że przez to mi nie wolno palić. Z drugiej strony rówieśnicy i trochę starsi zachęcali mnie bym „nauczył się”, a poza tym trochę mi imponowali. –Widziałem w tym jakby „wolność”. No więc chciałem być dorosły i wolny..

Chyba jeszcze nie miałem wtedy osiemnastu lat, gdy pojawiła się kampania „Stop 18”. Pamiętam, że pierwszą odsłoną tej kampanii był spot w bloku reklamowym z udziałem „Pana Japy”. Przebiegał on tak: dwóch małych chłopaczków chce kupić papierosy i zastanawia się jak tego dokonać. Jeden wpada na pomysł i przykleja sobie papierową twarz jakiegoś dorosłego z gazety. Wchodzi tak do sklepu i wskazuje palcem, że chce kupić papierosy. „Pan Japa”, jako sklepikarz przykleja mu na tą „twarz” cumelek i pokazuje znaczek „Stop 18”.

Nie byłem wtedy jeszcze całkiem dorosły, ale pamiętam jak oburzył mnie ten spot. Pomyślałem sobie od razu –„co za idioci, przecież teraz dopiero dzieci będą palić..!!!”. Teraz wiem, że to nie był idiotyzm, tylko perfidia oraz wyrachowanie.. Bo jaki był tego przekaz? Nie możesz palić bo jesteś małym gówniarzem. Prędzej weź cumelek.. A jaka była odpowiedź dzieci? Sami sobie weźcie cumelek, my wam pokażemy jacy jesteśmy dorośli! (paląc papierosy..) Za moich czasów paliło kilku, teraz pali większość dwunastolatków, a nawet młodszych.. Oczywiście nie jest to mądre udowadnianie swej dojrzałości, ale w takiej sytuacji bardzo przewidywalne. –szczególnie przez koncern Phillip Morris, który od początku sponsorował tą kampanię..

Macie następną walkę, co przynosi odwrotny skutek, od (POZORNIE) zamierzonego. A prawdziwie skuteczne rozwiązanie jest proste. Rozmawiać z dziećmi o szkodliwych konsekwencjach tego syfu, a nie w mentorski sposób; o przedziałach wiekowych i komu wolno, a komu nie wolno..{*}

{*Jednak ostatnio pojawiła się alternatywna i w moim odczuciu bardzo pozytywna wersja tej kampanii. Dziewczynka mówi do umierającego ojca, palącego od dzieciństwa –„chciałabym tato, żebyś nigdy nie chorował”. Twórcy tego spotu zwracają uwagę na to, że bardzo wiele dzieci zaczyna palić i później często nie mają już odwrotu, co skutkuje chorobami oraz o wiele krótszym życiem. W sumie można powiedzieć, że w dość mądry sposób ta kampania zwróciła uwagę na skutki tamtej kampanii.. Czyżby ktoś w końcu zmądrzał..?}

Tworzenie z dzieci „odrębnego gatunku”, co robi „walka z pedofilią”, ma też swoje patologiczne konsekwencje w relacjach samych dzieci.

Pierwsza sprawa, z jaką się osobiście zetknąłem, gdy jeszcze byłem stałym bywalcem facebooka, to chęć oderwania się od tej „inności” wśród dzieci. Swego czasu bywałem na grupach typu „like za like”, gdzie zawsze było mnóstwo dzieci i zetknąłem się z pewnym trendem wśród nich.. Wiecie jaka jest najbardziej dotkliwa inwektywa, którą obrzucają się dzieci nawzajem na takich forach..?? „DZIECKO”!!{*} W myśl „teorii dziobania” jedenastolatkom dostaje się tym „obraźliwym słowem” od trzynastolatków, za to trzynastolatkom od piętnastolatków.. –i tak w różnych przedziałach starsi dokopują (trochę) młodszym..

{*I tak przy okazji: znowu przepis, który pozornie miał chronić dzieci –zakaz posiadania facebooka poniżej trzynastego roku życia –ma skutek całkowicie przeciwny od tego „zamierzonego”. W rzeczywistości służy on trochę starszym dzieciom do prześladowania trochę młodszych, ponieważ wystarczy „skłamać” z metryką i już nawet kilkuletnie dzieci są w stanie założyć swój facebook.. (to jest rzeczywistość, nie jakaś moja hipoteza) I tak właśnie ten przepis wręcz podaje na tacy powód do „hejtu” bardzo młodych osób, przed którym „niby” ich miał ochronić..}

Powiecie pewnie, że to w sumie nic takiego. A ja uważam, że to poważny problem, ponieważ przekłada się to na bardzo silną chęć „dorośnięcia”, co wiąże się z uzależnieniami i innymi patologiami (z tym, z czym dzieci dzięki zewsząd obecnym wzorcom, kojarzą dorosłość). Ale najważniejsza rzecz z tym związana to kradzież dzieciom dzieciństwa –które powinno ich cieszyć, że mają czas na naukę i beztroską zabawę –że nie muszą jeszcze brać udziału w „wyścigu szczurów” oraz odpowiedzialności za własne życie.. Pokłosie „walki z pedofilią” w postaci poczucia „inności” wśród młodego pokolenia (bycia gorszym), odbiera dzieciom zadowolenie z życia, co zaburza cały proces dorastania człowieka.

Druga rzecz to rozwój seksualny. „Walka z pedofilią”, zakładając, że dzieci są „aseksualne”, uszkadza ten aspekt rozwoju ludzi i mam tu na myśli odchylenie w drugą stronę, co molestowanie i inne plugawe czyny wobec dzieci. Polega to na tym, że ludzie często boją się dotykać własne dzieci, nawet w sposób normalny ludzki i pożądany dla ich prawidłowego rozwoju –znowu skrajność zamiast naturalnej równowagi.

Są nawet kraje gdzie ten zdrowy dotyk powyżej jakiegoś roku został całkowicie zakazany.. Wiecie do czego to prowadzi? Widzieliście filmy z nazistowskich „domów życia”? Tam uderza wręcz jak te dzieci wszystkie histerycznie płaczą, a opiekunki biorą co chwila któreś inne na ręce, tak jakby beznamiętnie i  mechanicznie, jak zaprawa, którą trzeba rozmieszać, by nie zastygła.. Ponieważ kilka opiekunek, choćby nie wiem jak troskliwych i kompetentnych, nie zastąpi rodziców.. To jest właśnie naturalna manifestacja dziecięcej seksualności od pierwszych dni życia –dzieci potrzebują dotyku; zdrowego, czułego rodzicielskiego dotyku! –Bez tego popadają w chorobę sierocą, bez względu, czy mają rodziców, czy nie..

Coś takiego to wypaczanie natury człowieka. Choroba sieroca jest bardzo poważnym schorzeniem psychicznym, a nieleczona prowadzi nawet do śmierci! Ile ostatnio mamy samobójstw wśród dzieci.. „Dojazd” od rówieśników to jedna strona medalu, ale gdyby te dzieci miały całkowicie zdrową sytuację w domu (pod względem uczuć, emocji i relacji) –to z pewnością nigdy by do tego nie doszło!{*}

{*Dlatego apeluję do rodziców, byście bardziej przyglądali się problemom własnych dzieci i więcej z nimi rozmawiali, a także nie bali się szukać pomocy u psychologów, jeśli zauważycie jakieś niepokojące oznaki w zachowaniu swych dzieci. Ale przede wszystkim byście rozmawiali z nimi, jak człowiek z człowiekiem, bo wtedy jest większa szansa, że dzieci nie będą starały się za wszelką cenę ukryć swych problemów.. A jeśli sami macie problemy w relacji z dziećmi, to nie bójcie się także szukać pomocy dla siebie.}

I do czego to w konsekwencji prowadzi? Zaburzony rozwój seksualny, związany z poczuciem niezaspokojenia tej sfery, powoduje zbyt wczesne manifestowanie się seksualności, zupełnie jak w przypadku przeciwnego bieguna wypaczenia rozwoju dziecka –molestowania.. Dzieci za mało dopieszczone (tak samo, jak te „za bardzo..”) będą szukać „jakiegoś dopieszczenia” własnymi rękami (lub także we własnym gronie).

Uzależnienie od masturbacji to jedna rzecz. Prowadzi to do nieprawidłowego rozwoju emocjonalnego człowieka, czego ja sam jestem przykładem. Ale w obecnie hermetycznie zamkniętym świecie dzieci dochodzi też do patologicznych interakcji seksualnych między nimi samymi. Zabawa „w słoneczko”, czy inne tego typu zabawy, polegające na łamaniu granic wśród samych dzieci (przez co niekiedy zdarzają się nawet trzynastoletnie matki) to też oczywisty dla mnie skutek „walki z pedofilią”. Dzieci traktowane jako „odrębny gatunek” zaczynają eksperymentować także w sposób odrębny..

Ogólnym skutkiem „walki z pedofilią” w kontekście dzieci (ukrytym i niestety bardzo przez niektórych pożądanym) jest zniszczenie więzi międzyludzkich na poziomie rodziny, co przekłada się na każdy aspekt życia i na całe społeczeństwa. (rozwinięcie w następnym rozdziale) w wielu krajach to, że dzieci nie należą do rodziców, tylko do państwa, stało się już faktem! Te dzieci za kilka lat będą dorosłe. Zastanówcie się jakie to ma konsekwencje na całe pokolenia ludzkości, na relacje rodzinne, na przekazywanie pewnych wzorców, na postrzeganie świata, własnej seksualności..

6. Wpływ „walki z pedofilią” na społeczeństwa

6. Wpływ „walki z pedofilią” na społeczeństwa


„Walka z pedofilią”, można powiedzieć, że jest jedną wielką chorobą społeczną. Zmusza do podążania ściśle wyznaczoną przez nią ścieżką, ponieważ pozornie jest to (niby) wyłącznie walka o ochronę dzieci, a niemal wszystkie obecne problemy społeczne, przynajmniej pośrednio mają swe źródło właśnie w „walce z pedofilią”..  Mam wrażenie, że niestety mało kto jest tego świadomy, a jeśli nawet, to boi się cokolwiek publicznie zakwestionować, albo chociaż zwrócić uwagę na jakikolwiek negatywny aspekt tego zbiorowego szaleństwa..{*}

{*Tutaj dorzucę wam, że nawet jeden zdeklarowany pedofil uznał, że w tym akapicie wyolbrzymiam i przesadzam. Specjalnie piszę –„przynajmniej pośrednio”, ponieważ nie można przypisywać „walce z pedofilią” wszystkiego złego. Ale można przypisać dużo, o czym sami się przekonacie, jak poczytacie, co piszę dalej..  }

Psucie więzi rodzinnych, o którym wspominałem na końcu poprzedniego rozdziału już obecnie ma bardzo poważne oraz widoczne skutki społeczne. Moim zdaniem ludzie ogólnie przestają być istotami społecznymi.. Kiedyś w poczekalniach (na przykład do lekarza), czy na przystankach, ludzie podejmowali spontaniczne dyskusje na różne tematy z osobami obok, albo nawet na forum. Teraz coś takiego rzadko występuje. Co prawda z dala od miast, gdzie są małe społeczności lokalne i wszyscy się znają, można jeszcze uświadczyć takie sytuacje, ale w miastach, to już raczej w ogóle nie, chyba że akurat spotykają się znajomi.

Jak to się ma do „walki z pedofilią”? Wywołując społeczną psychozę, gdzie ludzie stale uczeni są postrzegać w obcych ludziach potencjalne zagrożenie, naturalną konsekwencją jest zanik empatii wobec wszystkich nieznajomych we własnym społeczeństwie. Pozornie niby dotyczyło to tylko relacji dziecko-obcy, gdzie stale wmawiano dzieciom, żeby w żaden sposób nie kontaktować się z obcymi dorosłymi, bo to niebezpieczne.. Ale warto uświadomić sobie, że całe dwa pokolenia ludzi w „walce z pedofilią” już dorosły, a następne, jeszcze bardziej skrzywdzone tą psychozą właśnie dorasta..!

Polska, w której całe życie mieszkałem, w pewnej mierze zdołała się nawet obronić przed najgorszymi konsekwencjami „walki z pedofilią”. Wynika to z etnicznego patriotyzmu, który na szczęście w naszym kraju jeszcze doszczętnie nie zamarł. Przynajmniej jeszcze –choć i tak sytuacja jest zła, jeśli chodzi o „sąsiedzkie relacje” co prześmiali nawet w filmie „Dzień świra”, prezentując „modlitwę Polaka”{*}.

{*Kiedyś Polacy też się często kłócili, co akurat prześmiewały kultowe filmy Barei, ale bardziej w granicach pewnej rywalizacji i na pewnych zasadach – bardziej coś w stylu „kto się lubi ten się czubi”. Nie było to „błagam boże zniszcz mego sąsiada –tego wroga, tego gada…”, jak to wygląda obecnie.}

Z tego, co wiem, w innych krajach europejskich, szczególnie we Francji i w Niemczech, sytuacja jest już DRAMATYCZNA! Jakie to w ogóle jest społeczeństwo, gdzie za samo popatrzenie komuś w oczy w metrze można po głowie dostać..?! Budując społeczną psychozę, taką jak „walka z pedofilią”, wiadomo, że w końcu wszyscy zaczną się traktować, jak obcy, szczególnie w dużych metropoliach, gdzie społeczności lokalne nie istnieją. Obecnie na ogół nie istnieją już nawet między sąsiadami! Samo zaniknięcie (obumarcie) społecznej empatii to jedno, ale są inne, jeszcze poważniejsze skutki..
Ludzie, którzy stracili więzi społeczne we własnym narodzie, tracą także poczucie przynależności etnicznej. I nie zrozumcie mnie źle –nie mam absolutnie nic do Murzynów, Azjatów, Aborygenów, czy Arabów (o ile szanują innych, swoje kobiety.. i nie krzywdzą ich) i jakichkolwiek ludzkich ras, czy grup etnicznych, ale chciałbym, żebyśmy rasami i grupami etnicznymi pozostali, co „powszechne trendy” próbują nam teraz odebrać!

Dostrzegając samych „wrogów” we własnym społeczeństwie i widząc stale w mediach oraz filmach, że wchodzenie w pary z obcokrajowcami jest „cool i trendy”, a także słysząc od „autorytetów” (typu Lech Wałęsa), że to „zdrowe genetycznie mieszanie krwi”, nasze narody masowo się unicestwiają! Tak, jak już mówiłem, nie jestem wrogiem żadnych ludzkich ras. Nie mam także żadnych uprzedzeń do mulatów, czy innych mieszańców, ale oni nie są już rasą. Chcę po prostu uzmysłowić ludziom, którzy wchodzą w mieszane związki, że unicestwiają swoje rasy pod względem genetycznym oraz duchowym.{*}

{*Co do „zdrowego mieszania krwi”.. Znajdźcie mi choć jednego mieszańca, który nie miałby, jakiś problemów ze zdrowiem, czy jakiś zaburzeń psychicznych –depresji, uzależnień itp. Może się to co prawda wiązać z wybitnymi zdolnościami, jak głos u Whitney Houston, ale za jaką cenę..? Natomiast pod względem dziedzictwa naszych przodków, mieszanie krwi jest po prostu rasowym samobójstwem! }