wtorek, 31 marca 2020

17. Psychologiczna edukacja

17. Psychologiczna edukacja


Jak już wspominałem, moim zdaniem by wyeliminować oraz zapobiec na przyszłość opisanym przeze mnie patologicznym konsekwencjom „walki z pedofilią”, potrzebna jest rzetelna psychologiczna edukacja{*} dorastającej młodzieży. W wielu krajach co prawda istnieje „edukacja seksualna”, ale z góry zakładam, że jest to wypaczone, chociażby z tego względu, że w jej nazwie jest nacisk na seksualność, co bardzo źle wpływa na poważne traktowanie tego tematu przez młodzież, poza tym ta nazwa automatycznie bardzo zawęża tematykę przedmiotu. Natomiast w krajach katolickich jak Polska, czy innych „wyznaniowych”, coś takiego uznawane jest za niepotrzebne (i zastępowane pseudo-religijnymi bzdurami), ponieważ tak to dyktują im te anty-naturalne systemy.

{*Po prostu przedmiot: „psychologia”, zamiast tej tzw. „religii”, czy nawet etyki, która oczywiście powinna być częścią programu w tym przedmiocie, jednak w mojej opinii zbyt zawęża pole tematów, które uważam za niezbędne, szczególnie w obecnej sytuacji..}

„Wypaczone” –ponieważ z tego co wiem, w krajach „laickich”, gdzie nie ma żadnych „religijnych” oporów przed wychowaniem seksualnym młodzieży, jest nacisk na tzw. „tolerancję”. Nawet już dla najmłodszych powstają „teletubisie” i inne podobne sprawy.. „Mimo to”, a tak naprawdę właśnie dlatego, że absolutnie nie mam nic do jakichkolwiek odmienności seksualnych, kategorycznie się czemuś takiemu sprzeciwiam! Dlaczego? –Ponieważ akceptacja, podobnie jak prawda, najsilniej broni się sama. Takie usilne forsowanie „tolerancji” jedynie tylko wypacza obraz seksualnych odmienności wśród odbiorców (szczególnie dzieci!!!) i jak na tacy podaje argumenty faszystowskim antytezom takich idiotyzmów..!!!

Rozsądnym i pożądanym środkiem tutaj jest po prostu nie wchodzenie w seksualne fascynacje poszczególnych ludzi, a samą „tolerancję” (akceptację) dzieciom trzeba tłumaczyć w temacie etyki, w kontekście ogólnego poszanowania innych ludzi –absolutnie bez nacisku na seksualność!

A czego w tych reżimowych programach edukacji brakuje? Na przykład zdrowych relacji społecznych i z dziećmi w kontekście młodszego rodzeństwa, a także przyszłego rodzicielstwa. I też zamiast widzieć w pedofilii coś „abstrakcyjnego” (czasem tylko potwornie się materializującego), lepiej oraz bezpieczniej zakładać, że każdy może potencjalnie być pedofilem. Żeby było jasne, nie chodzi mi tu o wmawianie komuś czegokolwiek, tylko o zwykłą przezorność –osobom całkowicie bez fascynacji pięknem dzieci, wiedza o ich mapie ciała i stawianiu im granic z pewnością nie zaszkodzi, a też może być pomocna oraz przydatna, jako solidny teoretyczny fundament do zdrowego rodzicielstwa „w praktycznym zastosowaniu”. Moim zdaniem dzieciom już na progu dorastania (12/13 lat) i zaczynającym powoli dostrzegać swe pierwsze seksualne fantazje oraz fascynacje, koniecznie trzeba dokładnie oraz szczegółowo tłumaczyć:

a) Wszelkie psychologiczne aspekty społecznego współżycia między ludźmi w kontekście rodziny, przyjaciół, znajomych, biznesowym, na dalszym etapie edukacji także seksualnym –od strony poznawczej. Czyli w jaki sposób ludzka sfera uczuciowo-emocjonalna wpływa na nasze działanie we wszystkich wyżej wymienionych aspektach życia społecznego i odwrotnie –jak świat zewnętrzny wpływa na nasze uczucia, emocje oraz postrzeganie samego siebie. Taka wiedza byłaby kluczem do uniknięcia, a przynajmniej złagodzenia wielu błędów, jakie można popełnić w życiu, gdy trzeba wejść już na głęboką wodę.. (wiele osób co prawda sobie świetnie radzi i bez tego, ale im by to z pewnością nie zaszkodziło, a wielu mogłoby bardzo pomóc)
b) W jaki sposób zdrowo podchodzić do dzieci –w kontekście mapy ciała oraz we wszystkich psychologicznych aspektach, by ich seksualność oraz psychika normalnie się rozwijały. I nie tylko jak, ale także czemu nie wolno naruszać ich seksualności, pod kątem etycznym. Nazwałbym tą część edukacji –„zdrowe relacje z dziećmi”, by nie kojarzyła się z samą tylko seksualnością, bo nie o nią samą tu chodzi. Na dalszym etapie (15/17 lat) włączyłbym w to także inne aspekty wychowania, jak sposób rozmawiania z dziećmi, szacunek do nich, rozumienie ich problemów na różnych etapach dorastania..
c) Czym jest samo to „kiełkowanie”, czyli taka solidna psychologiczna wykładnia kształtowania się seksualności człowieka na etapie dzieciństwa oraz dorastania. (ten temat dopiero w ostatniej klasie liceum)
d) I jeszcze same relacje oraz granice w bardziej ogólnym pojęciu. Czyli czemu nie wolno naruszać wzajemnych granic, uwzględniając w tym naukę szanowania cudzych oraz asertywnego stawiania własnych granic, nie tylko w kontekście fizycznym (mapy ciała), ale we wszelkich typach relacji międzyludzkich. –Tutaj, dla dorastającej młodzieży trzeba by uwzględnić kilka przedziałów wiekowych, dopasowując odpowiedni program do każdego z nich. Moim zdaniem już nawet dziesięciolatkom warto jakoś mądrze wytłumaczyć, że trzeba szanować granice między sobą, a także (przede wszystkim) w kontekście młodszego rodzeństwa, kuzynów itp.
e) Na dalszym etapie edukacji (w wieku piętnastu lat) przydałoby się wprowadzić także rzetelną wiedzę o antykoncepcji, ponieważ ludzie w tym wieku często uprawiają już seks, w czym nie widzę nic złego, ale w mojej opinii, nie jest z nich jeszcze dobry materiał na rodziców. Poza tym, że sami sobie na ogół wtedy bardzo komplikują życie.. (szczególnie matki..) Seks nie służy wyłącznie do reprodukcji, jak to „uczy” chrześcijaństwo..
f) Także w wieku piętnastu lat, osoba ucząca psychologii powinna zaproponować na forum całej klasy swoją doraźną pomoc indywidualnie (po lekcji) we wszelkich sprawach natury seksualnej dla osób mających jakiekolwiek pytania, problemy, czy dylematy.

Natomiast objaśnianie dzieciom anatomii i fizjologii pod kątem seksualnym (co ja na przykład miałem na „wychowaniu seksualnym” w szkole) czy tym bardziej jakiekolwiek objaśnianie na czym polega seks, przynajmniej do piętnastego roku życia, moim zdaniem jest nie tylko zbędne, ale i szkodliwe.{*} Trzynastoletnie matki to nie skutek „niedostatecznej wiedzy” dzieci, a zaniedbań, czy nawet patologii ze strony dorosłych, o czym już wspominałem..

{*Warto tu jeszcze dodać o ostatnim sporze o tzw. „kartę LGBT+” i ogólnie o „wychowanie seksualne” w polskich szkołach.. Szczerze mówiąc nie wiem konkretnie o co chodzi w tej karcie, ale ogólnie sceptycznie patrzę na wszelkie pomysły LGBT, a szczególnie ich „edukowanie” dzieci.(!) Jeśli chodzi o „tolerancję”, to sprawę już wyjaśniłem –LGBT swym usilnym promowaniem „gejostwa” robi jedynie krzywdę społeczności homoseksualistów, tworząc z nich problem i zupełnie jak JKM, przypuszczam że większość homoseksualistów nienawidzi tych ich samozwańczych „przedstawicieli”.. Natomiast jeszcze wracając do samej „edukacji seksualnej”, to usłyszałem kiedyś coś, co mnie mocno wkurzyło..! Eliza Michalik raz powiedziała, że „tylko pedofile mogą jej nie popierać, bo dzieci przez nią będą wiedzieć jak się bronić..”. –Co za perfidny szantaż: „jeśli nie popieracie naszych wspaniałych pomysłów, to z pewnością jesteście ‘strachszliwymi pedofilami..!” (i jeszcze wypowiedziany ustami feministki, ponieważ jak się domyślam, LGBT-owcy nie odważyli by się sami powiedzieć: „jeśli nie podoba wam się nasza wspaniała karta LGBT+, to widocznie jesteście pedofilami” , więc posłużyli się tą powszechnie lubianą  Elizą..) Ja na to odpowiadam: w odróżnieniu od nas wszystkich postronnych, same dzieci NIE SĄ od tego, by broniły swej niewinności!!! –Szczególnie małe, u których niewinność ściśle wiąże się z nieświadomością! I absolutnie nie trzeba ich uczyć o seksie, a tym bardziej o odmiennościach seksualnych! A za takie pomysły, jak uczenie masturbacji w przedszkolu, albo przebieranie ich za płeć przeciwną, to bym normalnie wieszał..! Sprzeciwiam się powstrzymywaniu dzieci od masturbacji i nie jestem wrogiem transwestytów, czy transseksualistów (którzy wiem, że są tego świadomi od dzieciństwa), ale sztuczne aranżowanie czegoś takiego jest po prostu obrzydliwym nadużyciem z ewidentną krzywdą dla seksualnego rozwoju człowieka!}
*********
Myślę, że chyba wystarczy i że napisałem w tym temacie wszystko, co chciałem napisać. Reszta już będzie zależeć od was –czytelników.. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że docenicie trud, który włożyłem w napisanie tej pracy..

Jeśli jednak macie się ochotę dowiedzieć trochę więcej o mnie i o historii mojej pedofilii, to napisałem jeszcze jedną krótką pracę jako swoiste uzupełnienie drugiego rozdziału, który pomyślałem sobie, że mógł wam się wydać nieco krótki.. Jeżeli czujecie się już zmęczeni czytaniem, to mogę dodać na zachętę, że nie jest to w formie wykładni mojego światopoglądu, jak „Moja Obrona”, tylko opowiadania. Jednak zapewniam, że całkowicie szczerego, jak cała reszta, którą już przeczytaliście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz