wtorek, 31 marca 2020

6. Wpływ „walki z pedofilią” na społeczeństwa

6. Wpływ „walki z pedofilią” na społeczeństwa


„Walka z pedofilią”, można powiedzieć, że jest jedną wielką chorobą społeczną. Zmusza do podążania ściśle wyznaczoną przez nią ścieżką, ponieważ pozornie jest to (niby) wyłącznie walka o ochronę dzieci, a niemal wszystkie obecne problemy społeczne, przynajmniej pośrednio mają swe źródło właśnie w „walce z pedofilią”..  Mam wrażenie, że niestety mało kto jest tego świadomy, a jeśli nawet, to boi się cokolwiek publicznie zakwestionować, albo chociaż zwrócić uwagę na jakikolwiek negatywny aspekt tego zbiorowego szaleństwa..{*}

{*Tutaj dorzucę wam, że nawet jeden zdeklarowany pedofil uznał, że w tym akapicie wyolbrzymiam i przesadzam. Specjalnie piszę –„przynajmniej pośrednio”, ponieważ nie można przypisywać „walce z pedofilią” wszystkiego złego. Ale można przypisać dużo, o czym sami się przekonacie, jak poczytacie, co piszę dalej..  }

Psucie więzi rodzinnych, o którym wspominałem na końcu poprzedniego rozdziału już obecnie ma bardzo poważne oraz widoczne skutki społeczne. Moim zdaniem ludzie ogólnie przestają być istotami społecznymi.. Kiedyś w poczekalniach (na przykład do lekarza), czy na przystankach, ludzie podejmowali spontaniczne dyskusje na różne tematy z osobami obok, albo nawet na forum. Teraz coś takiego rzadko występuje. Co prawda z dala od miast, gdzie są małe społeczności lokalne i wszyscy się znają, można jeszcze uświadczyć takie sytuacje, ale w miastach, to już raczej w ogóle nie, chyba że akurat spotykają się znajomi.

Jak to się ma do „walki z pedofilią”? Wywołując społeczną psychozę, gdzie ludzie stale uczeni są postrzegać w obcych ludziach potencjalne zagrożenie, naturalną konsekwencją jest zanik empatii wobec wszystkich nieznajomych we własnym społeczeństwie. Pozornie niby dotyczyło to tylko relacji dziecko-obcy, gdzie stale wmawiano dzieciom, żeby w żaden sposób nie kontaktować się z obcymi dorosłymi, bo to niebezpieczne.. Ale warto uświadomić sobie, że całe dwa pokolenia ludzi w „walce z pedofilią” już dorosły, a następne, jeszcze bardziej skrzywdzone tą psychozą właśnie dorasta..!

Polska, w której całe życie mieszkałem, w pewnej mierze zdołała się nawet obronić przed najgorszymi konsekwencjami „walki z pedofilią”. Wynika to z etnicznego patriotyzmu, który na szczęście w naszym kraju jeszcze doszczętnie nie zamarł. Przynajmniej jeszcze –choć i tak sytuacja jest zła, jeśli chodzi o „sąsiedzkie relacje” co prześmiali nawet w filmie „Dzień świra”, prezentując „modlitwę Polaka”{*}.

{*Kiedyś Polacy też się często kłócili, co akurat prześmiewały kultowe filmy Barei, ale bardziej w granicach pewnej rywalizacji i na pewnych zasadach – bardziej coś w stylu „kto się lubi ten się czubi”. Nie było to „błagam boże zniszcz mego sąsiada –tego wroga, tego gada…”, jak to wygląda obecnie.}

Z tego, co wiem, w innych krajach europejskich, szczególnie we Francji i w Niemczech, sytuacja jest już DRAMATYCZNA! Jakie to w ogóle jest społeczeństwo, gdzie za samo popatrzenie komuś w oczy w metrze można po głowie dostać..?! Budując społeczną psychozę, taką jak „walka z pedofilią”, wiadomo, że w końcu wszyscy zaczną się traktować, jak obcy, szczególnie w dużych metropoliach, gdzie społeczności lokalne nie istnieją. Obecnie na ogół nie istnieją już nawet między sąsiadami! Samo zaniknięcie (obumarcie) społecznej empatii to jedno, ale są inne, jeszcze poważniejsze skutki..
Ludzie, którzy stracili więzi społeczne we własnym narodzie, tracą także poczucie przynależności etnicznej. I nie zrozumcie mnie źle –nie mam absolutnie nic do Murzynów, Azjatów, Aborygenów, czy Arabów (o ile szanują innych, swoje kobiety.. i nie krzywdzą ich) i jakichkolwiek ludzkich ras, czy grup etnicznych, ale chciałbym, żebyśmy rasami i grupami etnicznymi pozostali, co „powszechne trendy” próbują nam teraz odebrać!

Dostrzegając samych „wrogów” we własnym społeczeństwie i widząc stale w mediach oraz filmach, że wchodzenie w pary z obcokrajowcami jest „cool i trendy”, a także słysząc od „autorytetów” (typu Lech Wałęsa), że to „zdrowe genetycznie mieszanie krwi”, nasze narody masowo się unicestwiają! Tak, jak już mówiłem, nie jestem wrogiem żadnych ludzkich ras. Nie mam także żadnych uprzedzeń do mulatów, czy innych mieszańców, ale oni nie są już rasą. Chcę po prostu uzmysłowić ludziom, którzy wchodzą w mieszane związki, że unicestwiają swoje rasy pod względem genetycznym oraz duchowym.{*}

{*Co do „zdrowego mieszania krwi”.. Znajdźcie mi choć jednego mieszańca, który nie miałby, jakiś problemów ze zdrowiem, czy jakiś zaburzeń psychicznych –depresji, uzależnień itp. Może się to co prawda wiązać z wybitnymi zdolnościami, jak głos u Whitney Houston, ale za jaką cenę..? Natomiast pod względem dziedzictwa naszych przodków, mieszanie krwi jest po prostu rasowym samobójstwem! }

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz